Przegrywali niemalże przez całe spotkanie, ale ostatecznie wygrali jedną bramką - piłkarze ręczni Ostrovii w sobotni wieczór w Ostrowcu Świętokrzyskim pokonali KSZO 38:37, choć jeszcze w 40. minucie tracili do rywala pięć bramek. "Pojechaliśmy do Ostrowca w trzynastu, bo juniorzy walczą w ćwierćfinale mistrzostw Polski, ale każdy dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa" - powiedział Radiu Centrum Witold Rojek, trener ostrowskich szczypiornistów.

"Na to zwycięstwo pracowaliśmy przez cały mecz. Nie można powiedzieć, że wygraliśmy tylko końcówkę. Świadczy o tym wynik i fakt, że potrafiliśmy rzucić na terenie rywala aż 38 bramek. Trzeba było się na ten wynik mocno nabiegać. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie goniliśmy rywala. Udało nam się odrobić stratę, ale później po przerwie też traciliśmy 5 bramek i znów goniliśmy. Ostrowiec odskoczył nam i naprawdę było co robić w tym meczu. Dobrze, że wszyscy nasi gracze wzięli się nie tylko do zdobywania bramek, ale także skutecznej gry w obronie" - powiedział Radiu Centrum Witold Rojek.

Najwięcej bramek dla Ostrovii rzucili: Tomczak 10, Dutkiewicz 7, Galewski i Staniek po 5. Swój mecz w sobotę wygrali także juniorzy Ostrovii, którzy po piątkowej porażce 20:26 z Miedzią Legnica, pokonali w Mielcu Stal 27:22 i w niedzielę o awans do półfinału Mistrzostw Polski zagrają z CHKS-em Łódź.

Gładkie zwycięstwo w nieco ponad godzinę odnieśli w ostatnim meczu sezonu zasadniczego siatkarze Salosu Ostrów, którzy pokonali w sobotni wieczór we własnej hali 3:0 UKS 9 Leszno. Pierwszego seta Salos wygrał do 18. W drugim był górą do 17. W trzeciej partii także prowadził, ale od stanu 17:14, goście zdobyli 5 punktów z rzędu. Końcówka należała jednak do ostrowian, którzy wygrali ostatnią partię 25:21. Mówią Mariusz Nowak, trener Salosu oraz kapitan drużyny Michał Wachowski:

"Leszno przyjechało do Ostrowa w trochę słabszym składzie. My też nie mamy kilku zawodników. Ten okres walentynowy oraz związany z feriami zimowymi nie sprzyja pełnej frekwencji na treningach i meczach. Niektórzy mieli już wcześniej zaplanowane wyjazdy. Zagraliśmy dość poprawny mecz, aczkolwiek nie na bardzo wysokim poziomie. Wynik 3:0 jest jednak dla nas jak najbardziej satysfakcjonujący" - powiedział Radiu Centrum Mariusz Nowak.

"Do meczu z Lesznem podeszliśmy na luzie, bo bez względu na jego wynik mieliśmy już zapewnione drugie miejsce po rundzie zasadniczej. Myślę, że podobnie musimy podejść do obu meczów w play-offach z Murowaną Gośliną. Oni będą bardziej obciążeni psychicznie. My niczego nie musimy, a oni muszą nas pokonać, by grać dalej o awans" - powiedział Radiu Centrum Michał Wachowski.

Salos rozgrywki sezonu zasadniczego w grupie południowej III ligi zakończył na drugim miejscu z dorobkiem 45 punktów i z bilansem setów 48:20. W I rundzie play-off zagra z UKS-em Murowana Goślina, zwycięzcą grupy północnej.

Wygrali ze wszystkimi w rundzie zasadniczej, teraz także poradzili sobie z MKS-em Drogbruk Kalisz. W sobotę, w pierwszym meczu grupy mistrzowskiej kaliszanie przegrali na wyjeździe z AZS-em AWF Katowice 75:91. Gospodarze od początku dominowali na parkiecie, do przerwy prowadzili 52:26,a po zmianie stron ich przewaga nawet wzrosła do 41 punktów (83:42). Jak wyjaśnił Radiu Centrum Jarosław Jasiukiewicz z MKS-u na szczęście skuteczna gra w samej końcówce uchroniła kaliszan od kompromitacji:

"Nieprzypadkowo nasi rywale odnieśli od początku sezonu 20 zwycięstw z rzędu. To jednak nie usprawiedliwia tego, że zupełnie posypała się nam gra w drugiej i trzeciej kwarcie. Na szczęście w końcowych minutach odrobiliśmy ponad 20 punktów i skończyło się na przegranej 16 punktami, bo tak to byłby pogrom. Cóż AWF Katowice wygrał ze wszystkim, wygrał też z nami, ale za tydzień u siebie powalczymy o zwycięstwo".

Warto odnotować, że w ostatnich pięciu minutach kaliszanie zdobyli 21 punktów z rzędu, jednak było zbyt mało czasu i zbyt wielka przewaga gospodarzy by myśleć o sprawieniu w Katowicach niespodzianki. W ekipie MKS-u najskuteczniejszy był Łukasz Wojciechowski, który zdobył aż 23 punkty. Za tydzień podopieczni Piotra Czaski podejmą Polonię Bytom.

AZS AWF Katowice - MKS Drogbruk Kalisz 91:75 (23:16, 29:10, 25:15, 14:34).

W niedzielę zgrupowanie w Szklarskiej Porębie rozpoczęli żużlowcy MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia. Na swoich podopiecznych w ośrodku wypoczynkowym Orla Skała czekał już trener Marek Cieślak, który w sobotę zakończył zgrupowanie kadry narodowej. Ostrowska ekipa podczas kilkudniowego obozu ma jeździć na nartach zjazdowych w Harrachowie oraz biegowych w Jakuszycach. Niektórzy żużlowcy będą debiutować na stoku. Mówią Anglik Kyle Newman i Duńczyk Nicklas Porsing:

"Nigdy wcześniej nie jeździłem na nartach, więc będzie dla mnie to nowe doświadczenie i wyzwanie. Nicklas Porsing mówił mi, że też nie ma doświadczenia na nartach, więc będziemy razem starać się jeździć. Może być śmiesznie, ale jakoś musimy dać radę" - powiedział Radiu Centrum Kyle Newman.

"Nie byłem wcześniej na zimowym zgrupowaniu na nartach. Spodziewam się, że będzie to bardzo miłe doświadczenie i okazja do integracji zespołu. W Ostrowie czuję się świetnie. Lubię tutaj przebywać. Czuję, że w nowym sezonie będzie na mnie spoczywała duża presja. Mogę obiecać kibicom, że zrobię wszystko, by wykonać dobrze swoją pracę i by nasz zespół był w czołówce" - powiedział Radiu Centrum Nicklas Porsing.

W zgrupowaniu żużlowej Ostrovii w Szklarskiej Porębie ma udział wziąć większość reprezentantów ostrowskiego klubu. Zabraknie jedynie Brytyjczyka, Scotta Nichollsa.