Po zaciętym i stojącym na dobrym poziomie widowisku kaliscy siatkarze zainkasowali kolejny komplet punktów i umocnili się w fotelu lidera tabeli. W sobotni wieczór MKS Kalisz pokonał w hali przy Łódzkiej Lechię Tomaszów Mazowiecki 3:1. Pierwszego seta zakończył atakiem Piotr Janiak perzy stanie 25:21. Tymczasem w drugim od początku dominowali goście, i kaliszanie wysoką przegrali do 15-tu. Trzecia partia to pewna wygrana MKS-u do 16-tu. Najbardziej wyrównaną czwartą odsłonę lepiej w końcówce wykorzystał ponownie kaliski zespół i zakończył ją 25:23. A mecz ocenili Radiu Centrum trenerzy MKS-u Marian Durlej i Lechii Tomasz Migała:

"Przede wszystkim gratuluje gospodarzom, którzy w pewnym momencie dobrze zaczęli grać w polu zagrywki i tym elementem nas rozłożyli w końcówkach. Wszystko wskazuje, na to że ponownie spotkamy się na początku rundy play off i wtedy spróbujemy się zrewanżować. Jednak nasi chłopcy też walczyli i pokazali kawałek dobrej siatkówki, zwłaszcza w drugim secie i za to im dziękuje" - powiedział Tomasz Migała.

"Walka była super i nie mam pretensji nawet o tego drugiego seta, bo takie momenty też się zdarzają. Generalnie było to dobre widowisko z obu stron, dużo mocnych ataków i solidnej obrony. Naprawdę pojedynek dwóch równorzędnych zespołów, ale oczywiście ze wskazaniem na nas" - dodał trener Durlej.

Warto dodać, że choć na pochwałę zasłużył cały kaliski zespół to ogromną pracę na zagrywce wykonał Jakub Wagner gdzie zdobywał po kilka punktów z rzędu. Po tej wygranej MKS umocnił się na pozycji lidera grupy 3 II ligi. By ją utrzymać i zagrać w następnej rundzie z czwartym zespołem w tabeli wystarczy, że wygra jeden z dwóch meczów, które pozostały do końca fazy zasadniczej.

MKS Kalisz - Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:1 (25:21, 15:25, 25:16, 25:23).

Nerwy były ogromne, ale szczęście jeszcze większe - mowa o Eugeniuszu Lijewskim, ojcu Krzysztofa Lijewskiego, reprezentanta Polski w piłce ręcznej, który w niedzielę w Katarze odebrał trzeci w swojej karierze medal mistrzostw świata. Wychowanek KPR Ostrovia w drugiej fazie turnieju nie grał z uwagi na kontuzję, ale w niczym nie umniejsza to sukcesu ostrowianina. "To wręcz niewiarygodne, że Polacy wyszarpali ten medal, który jest bezcenny" - powiedział Radiu Centrum Eugeniusz Lijewski.

"Dla nas ten brązowy medal znaczy chyba więcej niż złoto. Proszę spojrzeć, w jakich okolicznościach go wywalczyliśmy. Jeśli chodzi o Krzysztofa, nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co on musiał czuć. Spotkał go największy dramat, jaki może przeżyć sportowiec. Był w świetnej formie, ciągnął grę drużyny na początku mistrzostw, a później z udziału w mundialu wyłączyła go kontuzja. My w Polsce przeżywaliśmy mecze kadry, a co on musiał czuć, siedząc na ławce lub na trybunach, patrząc na to, jak męczą się jego koledzy? Jednocześnie wiedział, że nie może im pomóc. To naprawdę musiało być straszne. Najważniejsze jednak, że Krzysiek ma trzeci medal mistrzostw świata i jestem bardzo dumny i szczęśliwy z jego sukcesu. Chylę czoła przed całą reprezentacją Polski, która dokonała niesamowitej sprawy w Katarze" - powiedział Radiu Centrum Lijewski senior.

fot. Eugeniusz Lijewski i Krzysztof Lijewski po sukcesie z 2009 roku, kiedy to reprezentacja Polski wywalczyła w Chorwacji brązowy medal mistrzostw świata. Sześć lat później mamy powtórkę tego sukcesu

Polscy bohaterowie w poniedziałek popołudniu wylądują w Warszawie. Z informacji uzyskanych od Eugeniusza Lijewskiego wynika, że jego syn, Krzysztof szybko do Ostrowa nie zawita. Z Warszawy uda się do swojego klubu, do Kielc. W rodzinnym mieście być może pojawi się w sobotę.

Jedni chcą być jak Michał Szyba, inni jak Sławomir Szmal, a jeszcze inni takim gladiatorem jak Bartłomiej Jurecki. Po tym, jak Biało-Czerwoni zdobyli brązowy medal mistrzostw świata w piłce ręcznej, Polskę ogarnęła eurofia handballu. Żadna inna drużyna nie daje takich emocji, dramaturgii i co najważniejsze, zwycięskich horrorów. Dla kibiców w naszym regionie szczypiorniak jest wyjątkowy, bo i reprezentanci Polski to przecież "chłopaki z sąsiedztwa". "Ten zespół ma ogromny charakter. Na medalu mistrzostw świata nie kończą się nasze szanse na sukcesy w przyszłości" - powiedział Radiu Centrum Eugeniusz Lijewski, ojciec Krzysztofa Lijewskiego, trzykrotnego medalisty mistrzostw świata.

"Uważam, że to, co się stało, to jest niewybały wyczyn. Fakt, że oni potrafili się podnieść pod względem psychicznym, kiedy z powodu kontuzji stracili lidera, mojego syna, Krzysztofa, który ciągnął grę w pierwszych meczach, pokazuje, jak mocny i odporny jest to zespół. Mamy medal mistrzostw świata, ale trzeba już myśleć o przyszłości. Przed nami przygotowania do Mistrzostw Europy w 2016 roku w Polsce. Nie stoimy na straconej pozycji przed Eurohandballem w naszym kraju. Będziemy także gospodarzem turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w 2016 roku. Powinno być nam łatwiej awansować na najważniejszą imprezę czterolecia. Muszę podkreślić, że jestem bardzo szczęśliwy, że Polska reprezentacja piłkarzy ręcznych odniosła ponownie tak wielki sukces" - powiedział Radiu Centrum Eugeniusz Lijewski.

Ten rok dla polskiego handballu jest już wyjątkowy, ale kolejny będzie historyczny. W Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy oraz walka o przepustki do Rio de Janeiro. Oby już wówczas wychowankowie KPR Ostrovia byli w pełni zdrowia i formy, bo z Jaszką i Lijewskim reprezentacja Polski będzie jeszcze mocniejsza i powalczy być może o medale z cenniejszego kruszcu.

Jeśli chcą znaleźć się w grupie mistrzowskiej i walczyć o awans do I ligi, to ten mecz muszą po prostu wygrać. Arcyważne spotkanie czeka w środowy wieczór kaliskich koszykarzy. W hali Arena MKS Drogbruk Kalisz podejmie Polonię Leszno. Kaliszanie są obecnie na szóstej pozycji i tracą tylko punkt do czołowej piątki, która powalczy o awans. Do końca tej rundy pozostały MKS-owi dwa spotkania. Jak podkreśla Radiu Centrum trener MKS-u Piotr Czaska, z taką presją gra się ciężko, ale jego zespół musi sobie poradzić:

"Oczywiście, że po tych przegranych trzech meczach w nowym roku jestem pełen obaw. Ostatni mecz w tej rundzie gramy z Górnikiem Wałbrzych, a to teoretycznie silniejszy rywal niż Polonia Leszno. Wciąż powtarzam, że my nie mamy wysokich graczy, którzy powalczą pod koszem i musimy bazować na rzutach z dystansu. Na pewno nie mogę powiedzieć, że komuś nie zależy, bo wiem, że wciąż jest mobilizacja do walki o awans. Jednak bardzo potrzebujemy zwycięstwa w tym najbliższym spotkaniu".

Stąd w środę na kaliskim parkiecie zapowiadają się duże emocje. Początek meczu MKS-u Drogbruk z Polonią Leszno zaplanowano o godzinie 20:00. Wejście na halę będzie od strony lodowiska, a wstęp jest wolny.