Na linię INTERWENCYJNĄ radiaCENTRUM, tel.: 62 503 11 99 / redakcjarc.fm zadzwonił pan Jan, mieszkaniec Kalisza. Słuchacz jest zaniepokojony stanem drzew posadzonych w połowie czerwca przy ul. Śródmiejskiej. Zgłoszenie dotyczy fragmentu od Mostu Kamiennego do ratusza.

Niektóre młode nasadzenia pozbawione są liści, kolejne zaczynają je tracić. O tej porze roku korony powinny wyglądać zupełnie inaczej.

Drzewa miały nadać śródmieściu nowy wygląd i sprawić, że Kalisz stanie się bardziej zielony. Posadzone w donicach klony polne miały też zastąpić stare, schorowane rośliny, które znajdowały się wcześniej w centrum miasta. Tymczasem, jak twierdzi kaliszanin, młode drzewa powoli usychają, a ul. Śródmiejska zaczyna wyglądać szaro i ponuro.

O tym, jakie mogą być przyczyny obecnego stanu drzew, powiedział radiuCENTRUM Krzysztof Gimla, hodowca drzew i właściciel jednego z podkaliskich centrów ogrodniczych: "Objawy mogą wskazywać na obecność choroby grzybowej, groźnej dla tego gatunku rośliny, jaką jest wertycylioza. Objawami typowymi są: gwałtowne więdnięcie liści, konarów, aż po całą roślinę. Nie da się leczyć tej choroby, ponieważ wiązki przewodzące wodę oraz składniki pokarmowe blokowane są przez zarodniki tego grzyba w tych właśnie wiązkach i niestety całe drzewo finalnie obumiera. Co robić? Gdy chcemy posadzić roślinę, stosujemy pożyteczne kultury grzyba, jakim jest trichoderma. Działa ona ochronnie i uniemożliwia dalszy rozwój patogenu."

Pozostaje mieć nadzieję, że niektóre z kolonów da się uratować, a kolejnych nasadzeń nie zniszczy żadna choroba.

Fatalna organizacja ruchu na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Godebskiego w Kaliszu. "W godzinach szczytu wjazd od strony drogi wojewódzkiej 442 w Kaliszu graniczy z cudem.

O bezpieczeństwie nie ma nawet mowy. Codziennie trzeba wymuszać pierwszeństwo, aby móc wjechać do Kalisza. Służby nie chcą się tym zainteresować. Codziennie stoimy w dużych korkach i czekamy na łaskę, aby ktoś nas wpuścił" - alarmuje słuchacz Dawid za pośrednictwem Linii INTERWENCYJNEJ radiaCENTRUM, tel.: 62 503 11 99 / redakcjarc.fm.

Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu, Krzysztof Gałka przyznaje, że sytuacja na skrzyżowaniu ulic pogorszyła się ze względu na prowadzony remont na odcinku alei Wojska Polskiego. Wszystko przez to, że przerzucono na to skrzyżowanie cały ruch tranzytowy.

"Wiemy o takiej sytuacji. Weźmiemy pod uwagę, jeśli byłoby to możliwe, ale to musimy pilnie przeanalizować, możliwość wprowadzenia tymczasowego rozwiązania. Chcemy spróbować wyznaczyć, poprzez elementy ruchu drogowego, ruch okrężny na tym skrzyżowaniu. Miałoby to wyglądać w ten sposób, że umieszczamy urządzenie w części środkowej tego skrzyżowania, wygradzamy powierzchnię elementami biało-czerwonymi w kształcie koła lub zbliżonego do koła. Wówczas, poprzez umieszczenie tych urządzeń, wprowadzimy coś na zasadzie ronda".

na fot.: Krzysztof Gałka / dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu

Zanim jednak tak się stanie, drogowcy muszą przeanalizować czy takie rozwiązanie jest w ogóle możliwe. Jeżeli tak, to będzie ono wprowadzone do końca roku.

Na przystanku KLA przy ul. Bankowej w Kaliszu widniała informacja, że będzie nieczynny do odwołania. Ostatnio komunikat doprecyzowano, że z zatoki autobusowej pasażerowie kaliskiego przewoźnika będą korzystać od 31 maja.

"Tymczasem blisko 2 tygodnie obserwuję ten przystanek i kompletnie nic się tam nie dzieje" - alarmuje słuchacz za pośrednictwem Linii INTERWENCYJNEJ radiaCENTRUM, tel.: 62 503 11 99 / redakcjarc.fm. Trwający już 4 miesiąc remont osobom starszym z problem poruszania się stwarza nie lada problem, bo seniorzy muszą pokonywać nawet kilkadziesiąt metrów, chcąc dotrzeć do tymczasowego przystanku w sąsiedztwie skrzyżowania Alei Wolności z ulicą Bankową. Na ten problem zwraca uwagę Paweł, słuchacz radiaCENTRUM:

"Na innym przystanku, który był remontowany w późniejszym terminie, stoją pachołki już od półtora tygodnia i nic nie jest na nim robione, a przystanek jest nieczynny. Interesuję się tym, bo mam 92-letnią mamę i dla niej dojście do przystanku tymczasowego jest bardzo uciążliwe".

Przystanek na Bankowej jest gotowy od co najmniej kilku dni, ale usunięto barierki i kolorową taśmę, co z kolei wprowadza w błąd pasażerów. Wprawdzie na szybach wiaty zamieszczono informację o ponownym uruchomieniu przystanku od tego poniedziałku, ale zdjęcie barierek wywołuje tylko niepotrzebne zamieszanie.

na fot.: kilka dni temu na przystanku przy ul. Bankowej w Kaliszu jeszcze znajdowały się pachołki

Dowód - dzwoniąca w niedzielę do redakcji radiaCENTRUM inna słuchaczka nie kryła rozczarowania, że autobus w sobotni wieczór nie zatrzymał się w zatoce, co dla kilkorga pasażerów oznaczało przymusowy spacer lub oczekiwanie na kolejny kurs z tymczasowego przystanku obok, ale dopiero za pół godziny.

Czego zabrakło? Logiki, a może odrobiny empatii kierowcy KLA...

"200 osób jest zamkniętych i do poniedziałku nikt nie zrobił tym ludziom testów" - alarmują za pośrednictwem Linii INTERWENCYJNEJ radiaCENTRUM, tel.: 62 503 11 99 / redakcjarc.fm rodziny osób zamkniętych na kwarantannie w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Winiarskiej w Kaliszu.

W Wielki Czwartek zakażenie koronawirusem potwierdzono u 2 pielęgniarek. Tego samego dnia sanepid zamknął placówkę przynajmniej do połowy kwietnia, ale do tej pory nie wykonano żadnego testu. Okazuje się, że sytuacja w kaliskim DPS-ie całkowicie wymknęła się spod kontroli. W piątek na Linię INTERWENCYJNĄ radiaCENTRUM zadzwoniły przerażone pracownice placówki, a temat podjęły też ogólnopolskie media.

"Nie ma testów, chorzy od zdrowych nie są oddzielani, więc na pewno jeden od drugiego się zaraża. Były sytuacje, że przez święta karetki wywoziły pacjentów z objawami zakażania wirusem, ale tylko u jednej osoby w podeszłym wieku potwierdzono zakażenie" - alarmuje rodzina pielęgniarki przebywającej w DPS-ie.

Jak się okazuje, nikt nie potrafi też poinformować o terminie testów:

"Próbowałem dowiedzieć się czegoś w Sanepidzie, ale z kaliskiego odesłano mnie do Poznania, a tam z powrotem. Oficjalny przekaz jest taki, że w Polsce robi się testy, sytuacja się stabilizuje i wszystko działa. Ale w rzeczywistości jest inaczej. Poza tym w poznańskim Sanepidzie na moje pytanie, kto ma wpływ na to, kiedy te testy będą przeprowadzone, nikt nie potrafił mi odpowiedzieć. Na końcu poinformowano mnie, że nie będą ukrywać, że Polska jest nieprzygotowana na tę sytuację" - dodaje rodzina pielęgniarki.

na fot. pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu

Nad bezpieczeństwem osób zamkniętych w DPS-ie czuwa kaliski Urząd Miejski, ale jak wynika z relacji izolowanych w DPS-ie pracowników i pensjonariuszy, Miasto "nie radzi sobie najlepiej".

Zaczyna brakować odzieży ochronnej, masek z filtrem i kombinezonów. Oprócz tego od czwartku w placówce przy Winiarskiej nie działa kuchnia. Pracownicy skarżyli się na brak podstawowych środków ochrony i na niedostarczanie im posiłków. Dopiero w piątek, po interwencji lokalnych mediów, kaliski magistrat podjął działania.

Pozostaje wiele pytań, a wśród nich to, kiedy zostaną pobrane próbki? Wielkopolski Urząd Wojewódzki mówi, że w poświąteczny wtorek lub w środę. Tymczasem w wielkanocny wieczór dyrektorka placówki, Halina Szalska za pośrednictwem radiaCENTRUM wystosowała dramatyczny apel:

"Na chwilę obecną Dom Pomocy Społecznej w Kaliszu czeka na decyzję Sanepidu odnośnie przeprowadzenia testów dla mieszkańców i pracowników. W godzinach popołudniowych sytuacja w naszej placówce zaczęła się pogarszać. U mieszkańców zaczęły pojawiać objawy wskazujące na obecność wirusa COVID-19. Dlatego zwracamy się do wszystkich decyzyjnych osób o przyśpieszenie wykonania testów w celu odizolowania osób chorych od zdrowych. Pozwoli to na zahamowanie rozprzestrzeniania się choroby."

Pracownicy i personel medyczny kaliskiego Domu Pomocy Społecznej brakiem kluczowych dla ich zdrowia i życia decyzji są coraz bardziej przerażeni. W ich ocenie ignorowanie zagrożenia przez wojewodę wielkopolskiego w czasie świąt może oznaczać niezapanowanie nad sytuacją i dramat, jaki przeżywa właśnie podobna placówka w podostrowskich Psarach.