Zaledwie godzinę trwał derbowy pojedynek siatkarzy MKS-u Kalisz z Salosem Ostrów. W niedzielę, w hali przy Łódzkiej kaliski zespół pewnie ograł beniaminka II ligi w trzech setach. Kaliszanie od początku do końca prowadzili, dyktowali warunki gry i pozwolili rywalom zdobyć w poszczególnych setach 11, 16 i 9 punktów. Stąd po meczu obaj trenerzy: MKS-u Marian Durlej i Salosu Jan Kamiński przyznali Radiu Centrum, że spodziewali się bardziej wyrównanego widowiska:

"Przeciwnik nie radził sobie z przyjęciem naszych piłek, chociaż nie ukrywam, że zakładaliśmy dzisiaj trzy punkty, nasze zwycięstwo bez straty seta. Chłopcy spokojnie grali, nie było większych błędów, dobrze wyglądał atak, i w żadnym momencie nie straciliśmy kontroli w tym spotkaniu."

"Ja też myślałem, że w derbach, które rządzą się swoimi prawami postawimy większy opór. Można powiedzieć, że z góry zakładaliśmy tutaj przegraną, bo przecież zespół z Kalisza jest o dwie klasy lepszy, bardziej doświadczony. Jednak tej walki powinno z naszej strony być więcej" - dodaje trener Salosu.

Było to ostatnie spotkanie w pierwszej rundzie rozgrywek, i jednocześnie trzecie z rzędu zwycięstwo kaliskiej drużyny. Dzięki niemu MKS Kalisz umocnił się na czwartej pozycji w tabeli. A za tydzień kaliszanie również we własnej hali rozpoczną rundę rewanżową meczem z liderem SMS-em Spała.

MKS Kalisz - Salos Ostrów 3:0 (25:11, 25:16, 25:9).