Bardzo dobre pierwsze 20. minut i kiepskie kolejne 40. Tak w sobotni wieczór zagrali piłkarze ręczni Ostrovii, którzy przegrali 25:28 z niżej notowanym w tabeli SPR-em Tarnów. W 20. minucie po trafieniu Mateusza Jedwabnego Ostrovia prowadziła 12:8. Do przerwy było już jednak tylko 13:12 dla gospodarzy, a w 35. minucie goście wyszli na pierwsze prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Mówią Filip Tarko i trener Ostrovii Witold Rojek:

"W pierwszej połowie można powiedzieć, że nasza gra była kapitalna, bo zespół z Tarnowa praktycznie nie istniał. Niestety, już pod koniec pierwszej połowy dopadła nas jakaś niemoc. Po prostu nic nam nie wychodziło, a rywalowi wszystko. Walczyliśmy do samego końca. Brawa dla kolegów, bo zostawili na boisku dużo zdrowia. Niestety, zabrakło może trochę czasu, a może szczęścia" - powiedział Radiu Centrum bramkarz Ostrovii.

"Prowadziliśmy dość wyraźnie, kontrolując mecz, ale pozwoliliśmy sobie na to, żeby nie wykorzystywać stuprocentowych okazji do zdobycia kolejnych bramek. Przez to daliśmy przeciwnikowi okazje do kontrataków i łatwego zdobywania bramek. Tylko przez naszą indolencję rywal wrócił do gry na kontakcie, a w drugiej połowie nas pokonał" - powiedział Radiu Centrum Witold Rojek.

Najwięcej bramek dla Ostrovii rzucili: Jedwabny 5 i Pernak 4. Znacznie lepiej poszło młodszym piłkarzom ręcznym Ostrovii. Zespół Rafała Stempniaka w drugim dniu turnieju ćwierćfinałowego pokonał 33:28 Wybrzeże Gdańsk i praktycznie zapewnił sobie awans do półfinału Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych.