Wiadomo, w jakich okolicznościach brat zabił brata w Dziewiniu Dużym, w gminie Gizałki. Poszło o kaszankę. Bratobójcy grozi nawet dożywocie.

Trzej bracia M. wyszli 10 października do lasu na grzyby. "Wcześniej sobie wypili "po jednym" - potwierdza Radiu Centrum Antoni Ulatowski Prokurator Rejonowy w Pleszewie. Dodaje, że był to denaturat. Po powrocie z lasu bracia grzyby sprzedali i znów kupili sobie denaturat. Wieczorem Piotr M. poszedł do kuchni coś zjeść. Skrzypiące drzwi od lodówki usłyszał brat Mirosław. Nakrył brata na jedzeniu kaszanki. Nie był z tego zadowolony, zwrócił mu uwagę, a potem - jak mówi Antoni Ulatowski - sięgnął po leżący przy chlebaku nóż i wbił bratu prosto w serce. Trzeci brat oglądał w tym czasie telewizję. Kiedy wszedł do kuchni, zobaczył ciało. Wezwał pogotowie i policję. Matki trzech braci nie było w domu, przebywała w szpitalu. "W tych dniach do Sądu Okręgowego w Kaliszu wpłynie akt oskarżenia. Grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności, a może też dożywotnia kara więzienia'' mówi Ulatowski.