Oklaski za... ciosy

Kolejny przypadek agresji wśród nastolatków. W środę, w jednej z ostrowskich szkół, w szatni doszło do pobicia 14-latka. Sprawcami okazali się 14 i 15 letni uczniowie również tej szkoły. Ale w całym wydarzeniu bulwersujący jest również fakt , że pobicie obserwowało kilkunastu innych uczniów. Mówi Radiu Centrum rzecznik ostrowskiej policji aspirant Artur Kurczaba: "Cała ta sytuacja w pewnym momencie wymknęła się spod kontroli. Doszło tam właśnie do pobicia. Zatrważające jest również to, że świadkami tego zdarzenia było kilkanaście osób. Ktoś zgasił światło, poszkodowanemu chłopakowi pryśnięto w oczy dezodorantem. A sprawcy pobicia byli dosłownie oklaskiwani przez tych obserwatorów. W ten sposób wyrażali swoją aprobatę dla całego zdarzenia".

Stąd policjanci będą również wyjaśniać, czy nie doszło też do współsprawstwa polegającego na podżeganiu do pobicia. Tymczasem nastoletni napastnicy za swój czyn będą odpowiadać przed sądem rodzinnym.

Autor: 

Personalia

e-mail
figiel@rc.fm

Nazwisko: 

Paweł Figiel

Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).

Komentarze

No właśnie jeśli dzieciak

No właśnie jeśli dzieciak jest z obwodu szkoły to nie można go wywalić, bo trzeba by było znaleźć szkołę chętną do przyjęcia takiego gagatka... A głupich aż tak to nie ma...

San ma trochę racji ale

San ma trochę racji ale zacznijmy od tego że nie ma czegoś takiego jak "bezstresowe wychowanie". A druga kwestia obecna brnie w to bagno bo jest im to na reke takim glupim niewyksztalconym motłochem łatwiej jest sterowac przy uzyciu np mediow, socjotechniki...
Problem tkwi w prawie karnym, w rodzicach przede wszystkim. Jezeli uwazasz ze nauczyciele sa bezsilni i bezradni to gratuluje im powolania do pracy. Z takim podejsciem w szkolachbedzie jeszcze lepiej. Po co cos dzialac czy reagowac jak lepiej nic nie robic.

Bezstresowe wychowanie

Bezstresowe wychowanie funkcjonuje jako forma wychowania dzieci bez używania środków i sposobów wychowawczych mogących naruszyć godność dziecka. Mówiąc prosto nie wolno na dziecko podnosić głosu nie mówiąc już o klapsie czy innej karze cielesnej. W praktyce jest więc tak, że dzieciak może wszystko, a dorosły może jedynie rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać i nagradzać... W efekcie Wymaga to nadludzkiej cierpliwości, ogrom czasu i ... rzadko przynosi oczekiwane rezultaty, a dzieci uczą się szybko, że cokolwiek nie zrobią, to nic złego im się nie stanie. Nie twierdzę, że w odniesieniu do małego procenta dzieci takie metody nie skutkują, ale dla zdecydowanej większości jest to śmiech na sali, a jedyne racjonalne metody wychowawcze wobec nich skuteczne, to te stosowane przez naszych dziadków. Nie rozumiem co ma tu do rzeczy argument zawsze używany wobec nauczycieli - powołanie. Jak nauczyciel mało zarabia, to ma się nie buntować, bo zostanie posądzony o brak powołania. Jak nauczyciel narzeka na zły system nauczania i bezsensowne wymagania np. papierkowa nikomu niepotrzebna robota, to zaraz zarzuca mu się brak powołania. Teraz jak twierdzi, że jest bezsilny wobec małych i większych szkolnych terrorystów, bo nie ma żadnych instrumentów, by wymusić na nich właściwe zachowanie, to jasny znak, że niema... powołania. Prawda jest taka, że ktoś, kto nie ma minimum powołania, to pół roku w tym zawodzie nie wytrzyma. Trzeba naprawdę lubić pracę z dziećmi i młodzieżą, żeby podołać i nie uciec z zawodu. I to, że nauczyciele są czy czują się bezradni nie oznacza, że nic nie robią. Robią cierpliwie non stop i to bardzo dużo, ale w granicach przepisów, a to często jest zwyczajnym waleniem głową w mur. Do rodzicielstwa też trzeba nieć powołanie, a ilu rodziców tak naprawdę ma cierpliwość dla własnych dzieci. Pewnie, większość się stara, ale jeśli te nowoczesne poprawne politycznie metody zawodzą, to wleją dzieciakowi albo przynajmniej tak zbesztają, że przez jakiś czas mają spokój. Nauczyciel nie może sobie na takie coś pozwolić, bo wyleci z roboty. Niejeden naprawdę dobry pedagog, któremu nerwy puściły już w szkole nie pracuje, a dzieciaki potrafią świetnie prowokować i kreować sytuacje, które naprawdę świętego by z równowagi wyprowadziły. I taki rodzic to ma 2-3 własnych dzieci, a nauczyciel ma takich kilkanaście, albo i więcej w klasie i nie są to same aniołki. Nikt nie namawia do powrotu średniowiecza w kwestii wychowania, ale każdy powinien znać swoje miejsce w szeregu i się trzymać kreślonych, zdrowych zasad. Uczeń powinien wiedzieć kto rządzi w domu, kto rządzi w szkole. I najpierw należy wymagać od ucznia wypełniania obowiązków, a jak je dobrze wypełni, to można myśleć o prawach. Dziś młodzi są przyzwyczajeni, że mają wszelkie prawa, a obowiązki to będą wypełniać jak będą chcieli. Dla wielu młodych cały obowiązek polega na tym, że przyszli do szkoły, a ty nauczycielu teraz możesz próbować takiego czegoś nauczyć. Tak się niestety efektywnie pracować nie da.

Onegdaj zakończył się

Onegdaj zakończył się wspaniały koncert zatytułowany „Świątyni w darze”. Cudowna atmosfera, znakomici artyści i muzyka na żywo - dla wielu niezapomniane wrażenia.Nocy dobrej od zlodziejow życzę.

Jesteś durny, że aż przykro.

Jesteś durny, że aż przykro. Choćby wszyscy nauczyciele byli w tym czasie na dyżurze, to jeśli taka kreatywna młodzieżze zechce urządzić jakąś ustawkę, to nie są oni w stanie zapobiec takim zdarzeniom, bo nie są w stanie być wszędzie. Oczywiście, gdyby w szkole dyżury nie funkcjonowały, to byłoby niedopuszczalne, ale jak sądzę tam tak nie było. Problem tkwi w systemie edukacji i w chorych przepisach, które sprawiają, że najgorszy uczeń ma więcej praw niż najlepszy nauczyciel, a za to żadnych obowiązków. Mści się moda na bezstresowe wychowanie,które produkuje takich zwyrodnialców. Uczniowie wiedzą, że niewiele im grozi za złe zachowanie i się tak nakręcają tą bezkarnością, że dochodzi do takich ekstremalnych przypadków. Poprawność polityczna nie pozwala jednak przyznać się obecnej ekipie do porażki i brnie ona w to bagno, zamiast powrócić (wcześniej nie zaniechać) do kierunku zmian w sferze wychowania w szkole zaproponowanej przez Giertycha. Można było poczynić jakieś zmiany ale kierunek był dobry i przestępczość szkolna małoletnich wyraźnie spadła w tamtym czasie. Tylko powrót do tradycyjnych metod wychowawczych może nas uratować przed narastaniem tych negatywnych zjawisk. Młody człowiek powinien wiedzieć, że w domu rządzą rodzice, a w szkole nauczyciele. Że ich obowiązkiem jest słuchać i być grzecznym. Jak się smarkaczom daje do zrozumienia, że mogą sobie zadzwonić na niebieską linię jak im się nie podoba, ze tatuś podniósł głos, to takie są efekty. Trzeba przywrócić szacunek dla rodzica, dla nauczyciela, policjanta, księdza itd. Rodzice, którzy dziś przy dzieciach psioczą na nauczycieli muszą wiedzieć, że dziś razem z dziećmi poużywają sobie na tej grupie zawodowej ( swoją drogą, to nauczyciel w dzisiejszych czasach jest niezłym kozłem ofiarnym i próbuje się zrzucać na niego odpowiedzialność za błędy rodziców, władz i czego tam się zechce) ale wcześniej czy później te ich pociechy będą jeździć po n ich jak po burych sukach, bo tak są wychowywani. Rodzic, nauczyciel, policjant czy każdy dorosły nie może się bać interweniować gdy widzi jak młodzież robi coś złego i zastanawiać się, czy jak podniesie głos albo i trzepnie agresywnego młodziaka, to może stracić prawa rodzicielskie czy pracę. Tak było jeszcze 20-30 lat temu i dawało to o wiele lepsze rezultaty wychowawcze niż dzisiejsze bezstresowe wychowanie. Specjalna szkoła w każdym powiecie dla trudnej młodzieży z odpowiednio przygotowaną i opłacaną kadrą. Eliminowanie do takich placówek uczniów sprawiających notorycznie problemy problemy i nie trzeba będzie myśleć o tym czy likwidować gimnazja czy nie.