Lotnisko coraz bliżej

Moc podniebnych atrakcji przez nami - trochę więcej niż tydzień dzieli nas od kolejnego festynu ----> Lotnisko Bliżej Miasta w Michałkowie. Jak co roku nie zabraknie wielkich lotniczych nazwisk, pokazów akrobacyjnych, wystaw samolotów. W tym roku swoją obecność mocno zaakcentowało również wojsko.

"Otrzymaliśmy patronat dowódcy Sił Zbrojnych generała Lecha Majewskiego" - powiedział Radiu Centrum Marcin Michalak, rzecznik prasowy stowarzyszenia: "Oddelegował na naszą imprezę zespół akrobacyjny Biało Czerwone Iskry, śmigłowce MI24 oraz przelot samolotu M28 Bryza. Na wystawie statycznej zaprezentuje się śmigłowiec gdyńskiej brygady lotnictwa marynarki wojennej SH-2G Kaman."

Po raz pierwszy na lotnisku w Michałkowie pojawi się XVI Jarociński Batalion Remontu Lotnisk. Założony jeszcze w 1945 roku, powstał jako jednostka, która miała odbudować zniszczone podczas wojny lotniska. Dziś jednostka odpowiada za utrzymanie w gotowości lotnisk Sił Powietrznych.

"Chcemy w Michałkowie zaprezentować nasz sprzęt, możliwości, pokazać co robimy" - mówi starszy chorąży sztabowy Adam Butlański: "Będzie można zobaczyć mobilny zespół rozminowania, który zaprezentuje swojego zdalnie sterowanego robota EXPERT. Pokażemy sprzęt do rozminowania improwizowanych ładunków wybuchowych oraz stoisko z indywidualnym wyposażeniem żołnierza - bronią, odzieżą ochronną. Chcielibyśmy w ten sposób przybliżyć służbę wojskową i zachęcić młodych do wstępowania do armii zawodowej."

Festyn Lotnisko Bliżej Miasta już 17-18 maja. Partnerem medialnym wydarzenia jest Radio Centrum.

Autor: 

Personalia

e-mail
zeidler@rc.fm

Nazwisko: 

Arleta Zeidler

Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).

Komentarze

Stanisław Skalski i jego

Stanisław Skalski i jego słynna eskadra przeszła do historii jako „Latający cyrk”. Skalski był jednym z najwybitniejszych i najodważniejszych pilotów II wojny światowejTen niezwykły człowiek urodził się 27 listopada 1915 roku. Był jedynym dzieckiem wiejskiego agronoma z Kodymy koło Odessy. Trzy lata później przeprowadził się z rodzicami do Polski i zamieszkał w Dubnie na Podlasiu. Tam też zdał maturę. Jeszcze jako młody chłopak myślał o tym, żeby zostać lotnikiem, ale w rezultacie zdał egzaminy na Politechnikę Warszawską, studia te jednak szybko wywietrzały mu z głowy. Próbował jeszcze w Szkole Nauk Politycznych, ale też długo tam nie wytrzymał. Do zajęć zresztą przykładał się średnio, bo większość czasu spędzał w Aeroklubie Mokotowskim. Obserwował tam loty, sprzątał hangary, czyścił silniki, mył samoloty. Niejako „przy okazji” skończył kurs szybowcowy oraz lotnicze przysposobienie wojskowe. Udało mu się dostać do słynnej „Szkoły Orląt” w Dęblinie, a później do Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu, gdzie odbył przeszkolenie myśliwskie. Kampania wrześniowa zastała go w Toruniu, gdzie służył w 4 Pułku Lotniczym.Już 1 września wziął udział w ataku na niemiecki samolot wywiadowczy, który udało mu się zestrzelić. I co robi Skalski? Ląduje koło zestrzelonego przez siebie samolotu, ratuje rannym lotnikom niemieckim, życie transportując ich do szpitala! Można rzec, że uratował im to życie podwójnie, bo okoliczna ludność chciała Niemców zlinczować. Było to zachowanie niezwykłe, nawiązujące do rycerskich tradycji z początków lotnictwa myśliwskiego, nie mające raczej precedensu podczas II wojny światowej. Kolejnego zestrzelenia Skalski dokonał już następnego dnia, strącając dwa bombowce typu Dornier 17. Później zestrzelił, wraz z kolegami, Heinkla 126, a już samodzielnie drugiego. Kolejny dzień i znów bombowiec, tym razem Junkers 87. Łącznie w ciągu pierwszego tygodnia wojny strącił pięć niemieckich samolotów, co było rekordem kampanii wrześniowej. Tym samym stał się najskuteczniejszym polskim lotnikiem tego okresu i pierwszym alianckim asem II wojny światowej (tytuł ten przyznawano zwyczajowo pilotom, którzy strącili pięć lub więcej wrogich samolotów).W późniejszym okresie kampanii wykonał jeszcze kilka lotów na rozpoznanie i atakowanie celów naziemnych, bez walk powietrznych. Ogółem podczas kampanii odbył 26 godzin lotów. Po zakończeniu kampanii wrześniowej, po wielu perypetiach przedostał się do Francji, a w styczniu 1940 roku trafił do Anglii, która na gwałt potrzebowała wyszkolonych pilotów. Po odbyciu przeszkolenia na brytyjskich samolotach otrzymał przydział do brytyjskiego 501 Dywizjonu Myśliwskiego RAF, w składzie, którego wziął udział w słynnej bitwie o Anglię. Już pierwszego dnia strącił Heinkla 111. W ciągu kolejnych dni strącił kilka następnych samolotów. Niestety 5 września 1940 roku sam został zestrzelony nad Anglią. Doznał poważnych obrażeń i cudem wydostał się z płonącej kabiny. Ale miesiąc później znów wrócił do latania. Na początku 1941 roku trafia do polskiego 306 Dywizjonu i wykonuje loty bojowe nad okupowaną Europę. Otrzymuje awans na kapitana i zostaje dowódcą eskadry. W ciągu trzech miesięcy zestrzeliwuje nad Francją pięć myśliwców wroga. We wrześniu 1941 roku Skalski został wysłany na odpoczynek od latania bojowego. Powraca 1 marca 1942, zostając dowódcą eskadry w polskim 316 Dywizjonie, a następnie dowódcą polskiego 317 Dywizjonu awansując na brytyjski stopień Squadron Leader. Od listopada 1942 roku ma znów przerwę i pracuje jako instruktor. W lutym 1943 roku wraca do czynnego latania. Wstępuje do Polskiego Zespołu Myśliwskiego (Polish Fighting Team). Choć dowódcą jednostki jest płk Tadeusz Rolski, to wszyscy nazywają polski team „Skalski Circus”, a wszystko to za sprawą niesłychanej brawury i skuteczności samego Skalskiego, jak i dowodzonych przez niego pilotów. Po walkach w Afryce Anglicy proponują Skalskiemu dowództwo brytyjskiego 601 Dywizjonu RAF, który brał udział w pamiętnym desancie na Sycylii. Następnie znów obejmuje dowództwo polskiej jednostki, tym razem 131 Skrzydła Myśliwskiego. Od kwietnia 1944 dowodzi polskim 133 Skrzydłem Myśliwskim które podczas D-Day osłaniało i wspierało lądujących w Normandii żołnierzy. A 24 czerwca 1944 zalicza ostatnie zestrzelenia, dokonane zresztą w dość niezwykły sposób - dzięki sobie tylko znanej cyrkowej - a jakże - sztuczce, doprowadza, do tego, że dwa zaatakowane przezeń niemieckie myśliwce zderzają się ze sobą.We wrześniu 1944 Skalski trafia do wyższej szkoły oficerskiej Fort Leavenworth w USA, gdzie wykłada taktykę. Próbował dostać się na staż do amerykańskich jednostek na Dalekim Wschodzie, lecz został odwołany do Anglii, gdzie służył w sztabie 11 Grupy Myśliwskiej, a od marca 1945 do lutego 1946 ponownie w 133 Skrzydle. W sumie przypisuje się Skalskiemu 18 zestrzelonych niemieckich samolotów, w tym dwa zestrzelone zespołowo (zaliczone jako 11/12) i dwa prawdopodobnie oraz 4 i 1/3 uszkodzone. Sam był dwukrotnie zestrzelony podczas walki, po drugim zestrzeleniu ratował się na spadochronie i był mocno poparzony. Otrzymał wiele odznaczeń zarówno polskich, jak i brytyjskich. Z polskich - Złoty i Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari, Order Krzyża Grunwaldu III klasy, czterokrotnie Krzyż Walecznych, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz brytyjskie Distinguished Flying Cross - jako jedyny cudzoziemiec trzykrotnie. Po wojnie proponowano mu obywatelstwo brytyjskie, możliwość latania, wykłady w akademii, ale on postanowił wrócić do Polski. Po powrocie wstąpił do polskiego lotnictwa, gdzie został inspektorem do spraw techniki pilotażu. Ale już w czerwcu 1948 roku aresztowano go pod fałszywym zarzutem szpiegostwa. Po brutalnym śledztwie, które trwało dwa lata skazany został na karę śmierci. Rok później zamieniono mu ją na dożywocie, a w 1956 roku w ramach „odwilżowej” amnestii został zwolniony i zrehabilitowany. Znów wrócił do lotnictwa, z którego w 1977 roku, w stopniu pułkownika odszedł na emeryturę. W 1988 roku otrzymał awans na generała. Zmarł 12 listopada 2005 roku.(cz)

Kimkolwiek jesteś, opanuj się

Kimkolwiek jesteś, opanuj się. Nikt nie czyta w necie takich długich tekstów. Jak masz parcie na pisarstwo, to wydaj publikację. Tu naprawdę szkoda Twojego wysiłku i czasu spędzonego przed kompem.

dorsz za suchy!!!!???? ty

dorsz za suchy!!!!???? ty pacjęcie ,to najlepsza ryba posrany idioto,ale mni wku..wiłeś. jemy tą rybe co sobote u nas w rodzinie. dzieci płaczą przez twój wpis ...a ty pedalską siejkę sobie wcinasz...i ci z mordy wali wędzonką.

Gorzkie ukoronowanie polityki

Gorzkie ukoronowanie polityki aliantów wobec PolskiNiestety kiedy sześć lat później - 8 czerwca 1946 roku, w rok po zakończeniu II wojny światowej - ulicami Londynu przeszła wielka parada zwycięzców, zabrakło w niej Polaków.Zaproszenie na paradę otrzymali od Brytyjczyków tylko żołnierze dywizjonu 303, i to na krótko przed defiladą. Anglicy nie życzyli sobie, by w defiladzie brali udział przedstawiciele sił lądowych i marynarki wchodzących w skład Polskich Sił Zbrojnych, które przecież stanowiły jedną z najliczniejszych narodowych formacji walczących przeciwko hitlerowskim Niemcom. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły w 1945 roku ok. 200 tys. żołnierzy (na Wschodzie ponad 100 tys.).W tej sytuacji lotnicy z dywizjonu 303 - w geście solidarności - zrezygnowali z udziału w paradzie. W efekcie londyńska aleją The Mall - obok Anglików i Amerykanów - maszerowali m.in. Czesi, Belgowie, Brazylijczycy, Meksykanie, a nawet weterani z Iranu i Fidżi. Polaków nie było. Ot co i tak sobie napisałem.Dobrego latania, szczególnie na wschodzie.