Zdobyciem brązowego medalu zakończyły sezon 2007/2008 kaliskie siatkarki. I dopiero teraz zawodniczki i trenerzy zaczęli mówić o złej sytuacji finansowej klubu. Tymczasem kibice zadają tylko jedno pytanie - co dalej z kaliską siatkówką.

Apel prezydenta na sesji rady miejskiej by ratować siatkarską drużynę, potwierdził to co mówili kibice, że zawodniczki nie dostają regularnie pieniędzy.

"Mimo tych zaległości walczyłyśmy do końca i zdobyłyśmy medal" - mówi zawodniczka Winiar Anna Woźniakowska:

"Sytuacja w klubie rzeczywiście jest trudna i to prawda że od kilku miesięcy nie dostajemy wynagrodzenia. Ale chciałyśmy wywalczyć medal, choć nie ukrywam że celem było złoto, by pokazać że gramy dla kibiców, a działaczy jakoś zmobilizować. Udało się zdobyć brąz i wierzę, że siatkówka w Kaliszu będzie na najwyższym poziomie".

Oprócz zaległości w pensjach dla siatkarek i trenerów, klub ma też spore zobowiązania wobec urzędu skarbowego. Trzeba też dodać, że wielu zawodniczkom kończą się dwuletnie kontrakty, i po rezygnacji koncernu Nestle z dalszego sposnorowania drużyny będą one chciały szukać pracy w innych klubach. Ale trener drużyny Igor Prielożny wciąż wierzy, że ten zespół w tym składzie może grać dalej i walczyć o najwyższe cele.

"Z całym sztabem szkoleniowym robiliśmy wszystko by mobilizować zawodniczki do gry do samego końca, a wierzcie mi że nie jest to łatwe zadanie gdy nie dostaje się od kilku miesięcy pieniędzy. Ale myślę, że przegrana walka o finał z Muszynianką nie wynikała z całego tego zamieszania w klubie. Po prostu mój zespół zagrał słabiej. Jednego jestem pewien że ta drużyna może dalej grać razem w następnym sezonie".

Ale teraz wszystko w rękach władz miasta i przede wszystkim działaczy Stowarzyszenia Siatkówka Kaliska Calisia. Ci drudzy jak dotąd wciąż nie mają odwagi powiedzieć wprost jakie dokładnie są problemy klubu. I jeszcze jedno - na oficjalnej stronie klubu możemy przeczytać pożegnanie Michała który po blisko 10 latach zrezygnował z jej tworzenia i aktualizowania.