Burmistrz MiG Pleszew Arkadiusz Ptak odmówił inwestorowi zezwolenia na budowę kurników w Marszewie (pow. pleszewski). Przychylił się do wniosków mieszkańców wsi, którzy uważają, że bliskość kurników negatywnie wpłynie na jakość ich życia, wyhamuje rozwój wsi, obniży wartość nieruchomości, a złe zapachy mogą wywołać choroby z depresyjnymi stanami włącznie. Od tej decyzji inwestor może się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Kaliszu.

W Marszewie dwa kurniki już działają. Planowana inwestycja zakłada rozbudowę fermy o cztery kolejne kurniki. W jednym rzucie byłoby więc 245 000 sztuk brojlerów. W sześciu rzutach w roku to 1 700 000 sztuk. I na to mieszkańcy Marszewa nie zgadzają się. Kiedy kupowali działki w Marszewie i tu budowali swoje domy, nie było mowy o takiej wielkiej fermie. Podczas rozprawy administracyjnej mówili, że po rozbudowie fermy ciśnienie wody może się zmniejszyć, "uciążliwości odorowe mogą negatywnie oddziaływać na zdrowie, zwłaszcza, że występujący przy eksploatacji kurników bardzo przykry zapach może być wyczuwalny w odległości nawet do kilku kilometrów - w zależności od siły i kierunku wiatru". Zaś "długotrwałe narażenie na uciążliwość zapachową może oprócz chorób bakteriologicznych, wirusowych czy grzybowych przyczyniać się do uczucia znużenia, problemów oddechowych, bóli głowy, nudności, podrażnienie oczu i gardła, może też oddziaływać niekorzystnie na zdrowie psychiczne, tj. wywoływać depresję, co znajduje potwierdzenie w stanowiskach Krajowych Konsultantów w Dziedzinie Zdrowia Środowiskowego czy w Dziedzinie Psychologii. Burmistrz Arkadiusz Ptak przy rozpatrywaniu "za i przeciw" wziął pod uwagę argumenty mieszkańców Marszewa i odmówił zgody na rozbudowę kurników. Od tej decyzji inwestor może się odwołać.