"Najpóźniej do końca przyszłego tygodnia chemiczne odpady znikną z Kalisza" - zapewnił radioCENTRUM Paweł Bąkowski, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska kaliskiego urzędu miasta. Chodzi o ponad 150 sztuk podrzuconych pojemników z chemikaliami. Kaliscy strażacy interweniowali już przy ulicy Tuwima, Brzozowej, przy Wale Bernardyńskim, a także w podkaliskiej Warszówce. Niebezpieczne odpady znajdują się też przy ul. Biskupickiej na kaliskim Dobrzecu.

"Rozpoczęliśmy przygotowywać umowę. Tutaj trzeba działać pilnie za zgodą prezydenta Kalisza taka umowa jest przygotowana. W najbliższym czasie te beczki znikną z terenu miasta Kalisza. To są pozostałości różnego rodzaju farb, rozpuszczalników, czy substancji tego typu, które są rozcieńczone. Strechiometrycznie nie badaliśmy ich, ale widać, że to są tego typu substancje. Prawdopodobnie pochodzą one z zakładu świadczącego usługi - przypuszczam, że malarskie" - powiedział radiuCENTRUM naczelnik Bąkowski.

na fot. po prawej: Paweł Bąkowski / naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska kaliskiego urzędu miasta

Mł. kpt. Szymon Zieliński, oficer prasowy kaliskiej straży pożarnej poinformował radioCENTRUM, że pożarnicy zabezpieczyli teren, na którym stoją chemiczne odpady. Dodał też, że większość pojemników była zamknięta. Te otwarte zabezpieczono folią stretch, aby nie doszło do wycieku.

Słuchaczka radiaCENTRUM alarmuje jednak, że część pojemników podrzuconych na kaliskim Dobrzecu nadal jest niewłaściwie zabezpieczona, a nawet pootwierana, i ktoś może porozlewać ich zawartość.

"Jako Miasto nie możemy ich dotknąć. Może je dotknąć jedynie podmiot, który ma wyspecjalizowany sprzęt i możliwości w zakresie transportu specjalistycznego. W tym momencie muszą one poczekać na odbiór przez firmę, która zajmie się ich transportem i utylizacją" - ocenił naczelnik Bąkowski.

Koszt usunięcia niebezpiecznych odpadów to około 10 000 złotych. Właściciela chemicznych podrzutków szuka policja.