"Nie możemy być obojętni na to, co wydarzyło się w czwartek w Kaliszu. A zdarzyła się rzecz haniebna w naszym mieście" - powiedziała radiuCENTRUM Karolina Pawliczak, posłanka Lewicy. Chodzi o marsz nacjonalistów, w trakcie którego wykrzykiwano antysemickie i rasistowskie hasła. Spalono też reprint Statutu Kaliskiego. Oficjalnie spotkanie miało mieć charakter modlitewno-patriotyczny.

"Wiemy, że nasz Kalisz jest miastem wielokulturowym. Miastem ze swoją niezwykłą tradycją i historią. Dziś w całej Polsce mówi się o tym głośno, co się wydarzyło w naszym mieście. Nie chcemy tego, mówimy głośne nie, sprzeciwiamy się temu, żeby do Kalisza przyjeżdżali tylko po to, by głosić takie hasła. To był najazd nacjonalistów. Nie chcemy tego, bo kaliszanie są ludźmi otwartymi. Takie jest nasze społeczeństwo" - powiedziała radiuCENTRUM Karolina Pawliczak i dodała, że prezydent Kalisza mógł zakazać organizacji manifestacji, tym bardziej że jej inicjatorzy znani są swoich skrajnie radykalnych i ksenofobicznych poglądów.

na fot.: Karolina Pawliczak / posłanka Lewicy

Włodarz Kalisza, Krystian Kinastowski, w piątek rano wydał oświadczenie w tej sprawie. Złożył też zawiadomienie na policji o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak powiedział radiuCENTRUM, nie chce nagłaśniać tematu, ponieważ - jak stwierdził - właśnie o to chodzi organizatorom czwartkowego marszu:

"Uważam, że ten pan (Jabłonowski - red.) przyjechał tutaj tylko po to, by zrobić zadymę i nas wszystkich podpuścić. Tak że ja będę tutaj bardzo ostrożny. Jeżeli doszło do złamania prawa, odpowiedzialni za to ludzie powinni ponieść konsekwencje. Nie ma takiej możliwości, aby zablokować marsz. To się odbywa w ten sposób, że np. pani chce zorganizować w Kaliszu jakiś marsz. Informuje o tym prezydenta. Włodarz miasta udziela informacji na ten temat odpowiednim służbom, aby ewentualnie zabezpieczyli wydarzenie, aby zgłaszającemu nic się nie stało, ponieważ tego dnia planowana była kontrmanifestacja."

na fot.: Krystian Kinastowski / prezydent Kalisza

Na czwartkowym marszu obecny był obserwator z ramienia urzędu miasta, który mógł przerwać zgromadzenie w przypadku złamania prawa. Ale wiecu nie przerwano, bo, jak tłumaczy prezydent Kinastowski, mogłoby dojść do jeszcze większych zamieszek.

Posłanka Karolina Pawliczak także złożyła zawiadomienie do organów ścigania.