Decyzja zapadła - prezydent Kalisza dostanie podwyżkę. To pokłosie ustawowych zmian, które przewidują dolne i górne widełki samorządowych zarobków. Decyzją 17 kaliskich radnych głosujących za, przy 5 głosach przeciwko, Krystian Kinastowski dostanie najwyższą, przewidzianą przez ustawodawcę wypłatę.

Podczas wtorkowego głosowania i poprzedzającej je dyskusji, Kinastowskiego nie było na sali sesyjnej, co wytknął prezydentowi radny Koalicji Obywatelskiej Sławomir Chrzanowski: "Pan prezydent taktycznie opuścił nasze zgromadzenie. Mieszkańcy mogą sobie wyrobić na ten temat zdanie. Myślę, że też mieszkańcy oczekiwaliby tego, aby pan prezydent mógł wyjaśnić, co legło u podstaw tej najwyższej z możliwych podwyżek - czy to, że taki mamy sprawny nadzór nad inwestycjami w naszym mieście? Czy to, że w środku pandemii, przy kompletnym braku empatii, pan prezydent remontuje sobie gabinet? Czy może to, że sprowadza na miasto takie nieszczęście, z którym mieliśmy do czynienia 11 listopada?"

"Osobiście bliżej mi do rosnącej grupy mieszkańców, obywateli, którzy twierdzą, że bardziej niż na podwyżkę, pan prezydent Kinastowski zasługuje na odwołanie. Też to przekonanie we mnie rośnie, kiedy patrzę w jaki sposób traktuje ludzi, traktuje radnych i różne sprawy, w jaki sposób się zachowuje i reprezentuje nasze miasto" - wtórował Chrzanowskiemu klubowy kolega, Dariusz Grodziński.

na fot.: Krystian Kinastowski / prezydent Kalisza

Mimo tych głosów sprzeciwu, większość radnych zagłosowała za maksymalną, prezydencką podwyżką - w tym radni klubu Polska 2050, uzasadniając to ustami Barbary Oliwieckiej: "Faktycznie, jest to czas bardzo niefortunny, dlatego, że inflacja jest wyjątkowo duża, mamy drożyznę. Natomiast to nie my wybieraliśmy termin. System jest tak skonstruowany, że to ustawodawca nakazuje podwyższenie wynagrodzenia prezydenta. Nie tylko prezydenta Kalisza, ale wszystkich włodarzy, wszystkich urzędników państwowych".

"Rzeczywiście, źle wygląda, gdy prezydent mniej zarabia, niż szefowie spółek, które nadzoruje. I to jest rzeczywiście funkcja odpowiedzialna, sam to na własnej skórze odczułem, wiem jak to wygląda" - uzasadniał prezydencką podwyżkę radny PiS Artur Kijewski.

Przewidywane przez ustawodawcę dopuszczalne minimum to około 16 000 złotych, maksimum - nieco ponad 20 000.