12 dni w tundrze spędzi trzech mieszkańców powiatu pleszewskiego. Z tego 9 dni będzie trekkingiem od Morza Barentsa do przylądka Line na Morzu Arktycznym. 140 km w temperaturze 3 stopni Celsjusza z namiotami, plecakami, jedzeniem liofilizowanym, bronią hukową, która ma odstraszać niedźwiedzie polarne. Adam, Jarosław i Tristan mają na dalekiej północy promować Kompaktowy Pleszew i Powiat Pleszewski.

Przygotowania do wyprawy trwały kilka miesięcy. Trzeba było zgromadzić środki, uzupełnić sprzęt. A wszystko, czego potrzeba do dziewięciodniowej wędrówki w tundrze, zmieścić w plecaku, czyli namioty, śpiwory, butle gazowe, jedzenie liofilizowane. Oraz broń - co prawda hukową - do odstraszania niedźwiedzi, których na Spitsbergenie żyje więcej niż ludzi. Pleszewianie będą wędrować z przewodnikiem w ośmioosobowej grupie. Wiadomo, że będzie on miał broń palną, której może użyć, stanąwszy oko w oko z misiem polarnym. Inną ciekawostką jest fakt, że na początku sierpnia na Spitsbergenie nie zachodzi słońce i dzień polarny trwa 24 godziny. Podróżnicy mają przygotowane bidony z filtrami i tabletki uzdatniające wodę, którą do sporządzania posiłków będą czerpać ze strumieni, po których depczą np. renifery. Liderem pleszewskiej grupy jest Adam Włodarczyk, który odbył wiele ciekawych wędrówek, m.in. do Kazachstanu. Z Jarosławem Niemannem, który biega, przeszedł Marszem Śledzia Zatokę Pucką, razem morsują i zamierzają pomorsować także pod lodowcem. Tristan Szymański na razie nie morsuje, ale w wędrówkach po górach jest zaprawiony. Adam Włodarczyk planował wyjazd do najzimniejszej wioski na świecie w Jakucji, gdzie temperatura spada poniżej 70 stopni Celsjusza. Ale - jak mówi - Putin mu pokrzyżował plany. Stąd Spitsbergen.

na fot. (od lewej): Tristan Szymański, Jarosław Niemann i Adam Włodarczyk