Czy można wygrać mecz różnicą 9 bramek i rozegrać najsłabsze spotkanie w sezonie. Tak właśnie ocenił Radiu Centrum sobotni ligowy pojedynek kaliskich szczypiornistów ich trener Bruno Budrewicz. W hali Arena wicelider drugoligowej tabeli MKS Kalisz pokonał Tęczę Kościan 34:25. Do przerwy gospodarze skromnie prowadzili z zajmującą 10 miejsce ekipą z Kościana 2 bramkami 14:12. Również na początku drugiej połowy gospodarzom brakowało dokładności i odpowiedniego tempa. Stąd tak surowa ocena trenera MKS-u Kalisz, któremu gra momentami przypominała Latający Cyrk Monty Pythona.

"To nie był ani ładny, ani dobry mecz, chyba jeden z najsłabszych w naszym wykonaniu. Powiem wprost jestem z niego bardzo niezadowolony. Po 15 minutach moi zawodnicy zaczęli wieźć wynik i grali na stojąco. Do tego nie było motywacji, nie słuchali moich uwag, ja swoje, oni swoje, i nikt nie chciał wziąść odpowiedzialności za grę - taki Latający Cyrk Monty Pythona. Jestem nawet zdziwiony, że przy takiej grze zdobyliśmy 34 bramki, głównie dzięki trochę skuteczniejszej postawie w samej końcówce".

Dzięki lepszej grze w ostatnich minutach ostatecznie Arkadiusz Galewski ustalił wynik spotkania na 34:25. On też był najskuteczniejszym strzelcem w kaliskiej ekipie, zdobywając 12 bramek. Warto dodać, że Tęcza Kościan przyjechała do Kalisza w zaledwie 8-osobowym składzie. Po tej wygranej kaliscy szczypiorniści utrzymali pozycję wicelidera tabeli.

MKS Kalisz - Tęcza Kościan 34:25 (14:12)

MKS Kalisz: Konrad Krupa 6, Arkadiusz Galewski 12, Michał Krygowski 5, Piotr Nowicki 4, Łukasz Kobusiński 2, Maciej Szefner 1, Patryk Staniek 2, Marcin Stefański 2.

figielrc.fm