Speedrower to dyscyplina sportu, która wywodzi się od żużla, choć zawodnicy ścigają się na rowerach. Tory i zasady rozgrywek także podobne są do żużlowych. Okazuje się, że to nie koniec analogii, czego dowód dali speedrowerzyści Wirażu Ostrów w ostatniej kolejce pierwszej ligi.

Wiraż Ostrów w decydującym meczu sezonu miał walczyć z ZKS-em Zielona Góra. Remis lub zwycięstwo ostrowian dawało im bezpośredni awans do ekstraligi. Porażka oznaczała baraże. Pierwotnie mecz miał się odbyć 4 października, jednak na prośbę gospodarzy - z uwagi na prace remontowe - został przełożony na kolejny tydzień. Terminu tego nie uzgodniono z Wirażem Ostrów. Tego dnia trener Andrzej Latusek miał do dyspozycji tylko juniorów i był praktycznie skazany na porażkę.

Po oględzinach toru w Zielonej Górze kierownik ostrowskiej ekipy stwierdził, że nie spełnia on wymogów opisanych w regulaminie sportu speedrowerowego i zgłosił protest. Sedzia zawodów uznał jednak, że tor się nadaje do jazdy, a na skutek odmowy startu zawodników Wirażu ogłosił walkower na korzyść zespołu z Zielonej Góry. Ostrowianie natomiast odwołali się do Polskiej Konfederacji Klubów Speedrowera i czekają teraz na jej werdykt.

Sytuacja wypisz wymaluj przypomina kontrowersje związane z żużlem. Szkoda, że coraz częściej wyniki sportowe ustalane są przy tzw. zielonym stoliku. Nie o to przecież chodzi w sporcie...

kmiecikrc.fm