Inauguracja Orlen Superligi dla Rebud KPR Ostrovii z uczuciem niedosytu. Brązowy medalista poprzednich rozgrywek mógł wygrać w Gdańsku z Wybrzeżem, a ostatecznie przegrał po rzutach karnych i do Ostrowa wracał z jednym punktem.

Nowy sezon, a pojedynek gdańsko-ostrowski wyglądał niemal identycznie jak boje w ćwierćfinale play-off poprzednich rozgrywek. Mecz był zacięty i wyrównany, choć inicjatywę przez większą jego część mieli ostrowianie. Po bramce Roberta Kamyszka w 18 minucie było 10:6 dla ostrowian. Rywal doszedł na jedno trafienie, ale Ostrovia znów odskoczyła na 4 bramki, by do przerwy prowadzić 14:11. W drugiej połowie kapitalnie grał Kamil Adamski, który – w momencie gdy rywal odrobił straty – odpowiadał celnymi trafieniami. W końcówce Ostrovia mogła rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść, ale nie wykorzystała gry w przewadze. Wybrzeże również mogło wygrać, ale ostatecznie po 60 minutach był remis 26:26. Pierwsza seria rzutów karnych nie przyniosła rozstrzygnięcia. W drugiej kolejce nie wykorzystał siódemki Patryk Marciniak, ale w trzeciej odbił piłkę Mikołaj Krekora. Po pięciu kolejkach było zatem 4:4. Dopiero czwarta kolejka drugiej serii siódemek rozstrzygnęła losy spotkania. Pomylił się Patryk Krok, a trafił Maciej Papina, dzięki czemu to PGE Wybrzeże wygrało 8:7 i dopisało do tabeli 2 punkty, a Rebud KPR Ostrova 1.

PGE Wybrzeże Gdańsk – Rebud KPR Ostrovia Ostrów 26:26 (11:14) k. 8:7

na fot.: Rebud KPR Ostrovia rozpoczęła sezon od porażki po rzutach karnych