Żużlowa reprezentacja Polski pod wodzą trenera Marka Cieślaka trzecią drużyną na świecie. Przed rokiem w Bydgoszczy było srebro, po którym paradoksalnie Polacy byli smutni, a teraz cieszyli się bardzo z brązowego medalu, wydartego Australijczykom w ostatnim wyścigu niesamowitego finału w duńskim Vojens.

Jeszcze niedawno każdy inny medal żużlowej reprezentacji Polski niż złoty odbierany był w kraju z poczuciem niedosytu. Teraz w obliczu kontuzji lidera Jarosława Hampela i drastycznego odmłodzenia reprezentacji przez trenera Marka Cieślaka, brązowy medal wywalczony w niedzielę w Vojens, jest dużym sukcesem.

"Mówiłem przed finałem, że każdy medal będzie dla nas cenny. Wygraliśmy go w ostatnim wyścigu. Ci młodzi chłopcy naprawdę mocno się napracowali, by stanąć na podium i bardzo nas cieszy ten brąz" - powiedział Radiu Centrum Marek Cieślak.

Sensacyjnym triumfatorem Drużynowego Pucharu Świata zostali Szwedzi, którzy w dwóch ostatnich wyścigach odebrali wydawałoby się pewne zwycięstwo faworyzowanym Duńczykom. Miejsca na podium zabrakło dla Australijczyków. Brązowy medal jest o tyle cenny, że Polacy wystawili najmłodszą w historii reprezentację, w której było aż trzech debiutantów w finale Drużynowego Pucharu Świata. Pierwszy raz w historii ostrowskiego żużla trener miejscowej drużyny sięgnął jednocześnie po medal DPŚ z reprezentacją naszego kraju.