Znaki zapytania odnośnie startu żużlowców zagranicznych w polskich ligach. Najpierw był pomysł, by skoszarować ich w naszym kraju i po przejściu kwarantanny, mogli by oni startować w Polsce, bez możliwości wracania na czas ligi do swoich ojczyzn. Sytuacja jest dynamiczna, bo wprowadzane przepisy o braku konieczności kwarantanny dla pracowników sprawiają, że być może pod te regulacje uda się także podciągnąć żużlowców. Inny problem to zakazy rodzimych federacji na starty obcokrajowców w polskiej lidze. Jak sobie z tym poradzić? O tym mówi radiuCENTRUM Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovia.

"Jest instytucja gościa i mam nadzieję, że jeżeli nie udałoby się, aby zawodnicy zagraniczni jeździli w Polsce, to możemy posiłkować się polskimi żużlowcami czy z krajów, których nie dotyczą zakazy. Nie mówię tutaj tylko o klubie z Ostrowa, ale o innych zespołach. Jest jakaś furtka i wybór. Najważniejsze jest w tym momencie dobro żużla i uratowanie tej dyscypliny. O to walczymy."

TŻ Ostrovia ma zakontraktowanych dwóch obcokrajowców: Duńczyka Nicolai Klindta i Australijczyka Sama Mastersa. W razie czego może szukać Polaków z drugiej ligi. Z niektórymi w razie potrzeby jest już po słowie.

na fot.: Nicolai Klindt po zeszłorocznym finale w Rybniku.