Po zaciętym i dramatycznym meczu piłkarze ręczni Ostrovii pokonali 26:23 Juranda Ciechanów i zrobili duży krok w stronę utrzymania w gronie pierwszoligowców. Zespół Rafała Stempniaka wygrał tym samym pierwszym mecz od ponad dwóch miesięcy.

Od początku mecz był wyrównany. Jurand co prawda prowadził 5:2, ale Ostrovia szybko zniwelowała straty i gra toczyła się bramka za bramkę. Gospodarze nie mogli jednak przełamać rywala. Na pierwsze prowadzenie wyszli dopiero po upływie 30 minut, kiedy to Marek Szpera wykorzystał rzut karny. Do przerwy było 12:11 dla Ostrovii i jak mówi trener Rafał Stempniak.

"Plan wykonaliśmy z nawiązką. W szatni było bardzo spokojnie. Uczuliłem tylko zespół na kilka mankamentów i prosiłem, by spróbowali grać inaczej w pewnych elementach. W naszej grze widoczny był dzisiaj brak zmiennika na lewym skrzydle, bo lewostrzydłowy mógł w zasadzie w pojedynkę mecz wygrać".

Pierwsze minuty drugiej połowy to dominacja Ostrovii, która osiągnęła cztery bramki przewagi, nie oddając jej już do końca meczu. Mimo prowadzenia, w końcówce było gorąco. Na 15 sekund przed końcem gospodarze wygrywali tylko 24:23. Wówczas na rzut z dystansu zdecydował się najmłodszy Krzysztof Łyżwa, który rozstrzygnął losy meczu.

"Udało się. Kolejny raz rzuciłem zwycięską bramkę. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że Jurand postawi nam trudne warunki. Rzeczywiście tak było, ale najważniejsze, że wygraliśmy".

Wynik spotkania na 26:23 ustalił równo z syreną Damian Krzywda, który znakomicie spisywał się w drugiej połowie meczu.

kmiecikrc.fm