Nigdy nie mów nigdy - tę zasadę wyznaje Robert Miśkowiak. Były żużlowiec Klubu Motorowego, który w tym sezonie będzie startował w Poznaniu, nie wyklucza, że w przyszłości powróci do Ostrowa. - Na pewno przyjadę na każdy turniej, na który mnie zaproszą tutejsi działacze - zapewnia jeden z ulubieńców ostrowskich kibiców.

Mieszkający na co dzień w Rawiczu Robert Miśkowiak, choć nie będzie już w tym roku startował w Ostrowie, nadal często odwiedza to miasto.

„Ostrów nie jest mi obcy. Pozostali ze mną sponsorzy, którzy do tej pory mnie wspierali. W Ostrowie mam także wielu przyjaciół, stąd też moje częste wizyty w tym mieście" - tłumaczy były mistrz świata juniorów, który ucieszył się, że w Ostrowie nadal będzie żużel w ligowym wydaniu.

„Bardzo fajnie, że znaleźli się ludzie z pasją i zapałem do żużla. Poświęcają oni swój czas, by ta dyscyplina sportu w Ostrowie nie umarła. Mam wielki szacunek do nich za to, co robią" - nie kryje Miśkowiak.

27-letniego żużlowca można stawiać za wzór profesjonalizmu. Swoją postawą zdążył sobie zjednać wielu kibiców, ale także sponsorów. Kariera żużlowca jest nieprzewidywalna. Nic dziwnego, że Miśkowiak nie pali za sobą mostów i wyznaje zasadę:

„Nigdy nie mów nigdy" - odpowiada na pytanie, czy kiedyś ponownie wystartuje w barwach drużyny z Ostrowa.

„Dlaczego nie miałbym kiedyś wrócić do Ostrowa? Przecież tutaj się odbudowałem jako zawodnik. Różnie to było jeśli chodzi o finanse, ale pod względem sportowym czasu spędzonego w Ostrowie nie uznam za stracony. Zobaczymy, co będzie w przyszłości. Nie wykluczam żadnego rozwiązania" - kończy popularny „Misiek".

kmiecikrc.fm