Porażkę Atlasa Stali z liderem tabeli można było wkalkulować, ale że to będzie aż tak wysoka przegrana - chyba nie przypuszczali nawet najwięksi pesymiści. Wczoraj wieczorem koszykarze Atlasa ulegli Turowowi w Zgorzelcu aż 78:112. Przed totalną kompromitacją ostrowian uratowało trafione aż 10 rzutów trzypunktowych.

Obrona drużyny Atlasa Stali Ostrów od początku meczu przypominała - mówiąc obrazowo - ser szwajcarski. Gospodarze z największą łatwością zdobywali punkty, wykorzystują dziury w defensywie zespołu trenera Andrzeja Kowalczyka. Już w 8 minucie było 27:13 dla Turowa, a sygnał do walki dał Aaron Cook, który trafił dwie trójki. Do przerwy ekipa ze Zgorzelca prowadziła 54:38. Jedynie pierwsze minuty trzeciej kwarty wygrane przez ostrowian 10:1 były pozytywem w całym spotkaniu. W kolejnych fragmentach zostały obnażone wszystkie braki zespołu Atlasa Stali. Trzecią kwartę Turów wygrał aż 31:16. W 36 minucie gospodarze prowadzili już nawet różnicą 40 punktów. Jedynym pomysłem na atak Atlasa Stali były rzuty z dystansu. Do celu trafiło 10 z 25 prób. Ostatecznie Turów pokonał popularną „stalówkę" aż 112:78 i była to jedna z najdotkliwszych porażek ostrowskiego zespołu w jedenastoletniej historii gry w koszykarskiej ekstraklasie.

kmiecikrc.fm