Zjechała na drugi pas i czołowo zderzyła się z jadącym z naprzeciwka pojazdem. Mowa o 24-latce, która prowadząc osobowe Audi, zderzyła się z Mercedesem. Do zdarzenia doszło w poniedziałek 15 stycznia, około godz. 18:00 na ul. Piskorzewie w Kaliszu.

"Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikia, że 24-letnia kobieta kierująca Audi z nieustalonych na chwilę obecną przyczyn zjechała na przeciwległy pas ruchu i zderzyła się czołowo z pojazdem marki Mercedes. 45-letni kierowca Mercedesa widząc na swoim pasie Audi, zatrzymał się chwilę wcześniej, jednak nie udało mu się uniknąć zderzenia. Od 24-latki została pobrana krew do badań na zawartość alkoholu i środków odurzających. Policjanci zatrzymali kierującej dokument prawa jazdy" - powiedziała radiuCENTRUM podkom. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa kaliskiej policji.

na fot. podkom. Anna Jaworska-Wojnicz / KMP Kalisz

Od wyniku badań krwi zależeć będzie kara, którą poniesie sprawczyni.

Pożar przyzakładowej kotłowni w Skalmierzycach. Zgłoszenie w tej sprawie ostrowska straż pożarna otrzymała we wtorek 16 stycznia po godz. 22:00.

"Na miejsce zadysponowano dziewięć zastępów państwowej oraz ochotniczej straży pożarnej. W momencie przybycia stwierdziliśmy pożar w kotłowni przyległej do budynku produkcyjnego. Pomieszczenie było całkowicie objęte pożarem. Na szczęście podczas tego zdarzenia nie odnotowaliśmy osób poszkodowanych. Nasze działania polegały na ugaszeniu tego pożaru, oddymieniu i przewietrzeniu tej hali oraz obronie jej, by nie rozprzestrzenił się w niej ogień z kotłowni" - powiedział radiuCENTRUM st. kpt. Tomasz Chmielecki, oficer prasowy ostrowskiej straży pożarnej.

Działania strażaków na miejscu trwały blisko półtorej godziny.

Przed kaliskim Sądem Okręgowym w środę rozpoczął się proces 35-letniego Adriana M. oskarżonego o zabójstwo 40-letniego Tomasza J. Do zdarzenia doszło w marcu ubiegłego roku na Dobrzecu. Oskarżony najpierw dwa razy prysnął gazem pieprzowym w pokrzywdzonego.

"Następnie jednokrotnie kopnął go obutą stopą w okolice klatki piersiowej, a następnie zadał pokrzywdzonemu jeden cios w lewą okolicę klatki piersiowej między linię środkowo-obojczykową, a pachową przy użyciu noża metalowego o długości ostrza 8,5 cm w wyniku czego spowodował u pokrzywdzonego ranę kłutą klatki piersiowej, w następstwie czego doszło do przecięcia żeber oraz ściany lewej komory serca, co spowodowało masywny krwotok wewnętrzny skutkujący śmiercią pokrzywdzonego" - powiedziała podczas rozprawy prokurator Kamila Jabłońska-Rosik.

Mężczyzna nie przyznał się do winy, twierdzi, że tylko się bronił, a nożem ugodził Tomasza J. nieumyślnie podczas przepychanki.

"To się działo szybko. Już jak prysłem go gazem to też dostałem po oczach, wyjąłem ten nóż i nie wiem jak to się stało, to musiało się stać, jak on na mnie nalatywał, nie mogło być inaczej, ja nawet nie wiedziałem, że on nie żyje" - powiedział Adrian M.

Grozi mu nawet dożywocie.

Gra w kółko i krzyżyk przez okno, akrobacje zawieszonych na linach bajkowych superbohaterów i możliwość przymierzenia strażackiego stroju — takie atrakcje przygotowała dla najmłodszych pacjentów kaliskiego szpitala grupa alpinistów z całego kraju. Na co dzień jej członkowie wykonują prace na wysokościach, których bez ich umiejętności nie mogą zrobić inni ludzie lub maszyny, a od czterech lat wspomagają także Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy odwiedzając przed finałem chorych. Z jednej strony wykonują swoją pracę, ale z drugiej dają odrobinę radości.

"Jesteśmy technikami dostępu linowego. Na co dzień zajmujemy się pracą na wysokościach, m.in. myjemy okna na takich budynkach jak kaliski szpital. Dziś warunki nie pozwalają nam na mycie okien, bo jest zbyt zimno i płyny zamarzają, więc jedynie zjeżdżamy na linach, by malować uśmiech u najbardziej poszkodowanych dzieciaczków. Te biedaczki często są w szpitalach same w weekendy i święta bez bliskich, nawet bez pluszaków. I później na ich młodych psychikach odbija się piętno. Boją się szpitali, boją się lekarzy. A my chcemy dać im odrobinę radości i pozytywnych wspomnieć. Bawimy się z nimi przez okno, np. gramy z nimi w kółko i krzyżyk. Zachodzi między nami interakcja. Dzieciaki świetnie reagują, a na ich twarzach pojawia się uśmiech" - powiedział radiuCENTRUM Sławomir Senczyszyn z grupy Alpiniści dla WOŚP.

na fot.: Sławomir Senczyszyn z grupy Alpiniści dla WOŚP

Kiedy alpiniści zawieszeni na linach szaleli na zewnątrz szpitala, w środku pacjentów oddziałów chirurgii, gastroenterologii i chorób dziecięcych odwiedzili strażacy z PSP i OSP oraz policjanci. Mali chorzy mogli przymierzyć mundury i porozmawiać o ich pracy. Akcja odbywa się w całym kraju. W tym roku Alpiniści dla WOŚP odwiedzili ponad 30 szpitali.

W tym roku WOŚP gra pod hasłem "Płuca po pandemii". Finał 28 stycznia.