Gdy trzeba, bez wahania dzwonią na policję, a czasem, ryzykując własnym życiem, pomagają zatrzymać przestępców. Trzech mężczyzn, którzy wykazali się niezwykłą odwagą, zostało w poniedziałek wyróżnionych przez prezydenta miasta, Janusza Pęcherza. Kaliscy bohaterowie o swoich heroicznych czynach nie chcieli mówić. Jedynie pani Kasia opowiedziała Radiu Centrum o tym, w jaki sposób pomogła koledze w schwytaniu sprawcy kradzieży telefonu komórkowego z terenu schroniska dla zwierząt:
"W momencie, kiedy wolontariusz zgłosił zaginięcie jego telefonu, rozpoczęliśmy poszukiwania. W pierwszej kolejności zadzwoniliśmy na ten numer. Osoba, która ukradła przedmiot, odebrała połączenie. Okazało się, że był to były pracownik naszego schroniska, rozpoznaliśmy go po głosie. Mężczyzna nie chciał przyznać się do kradzieży, nie miał już przy sobie telefonu. Skradziony przedmiot udało nam się odnaleźć. O całym incydencie poinformowaliśmy policję, jednak funkcjonariusze nie przyjechali na miejsce. Mundurowi kazali złożyć zeznania na komendzie policji przy ulicy Jasnej w Kaliszu. W momencie, kiedy ja trzymałam złodzieja za rękę. Zadzwoniliśmy na straż miejską, która natychmiast zjawiła się w schronisku i pomogła. Nie uważam, że mój czyn to coś nadzwyczajnego. W momencie, kiedy doszło do kradzieży, musiałam natychmiast zareagować. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym postąpić inaczej."
"Uważam, że takich mieszkańców w naszym mieście powinniśmy mieć jak najwięcej. Jest to właściwa postawa obywatelska. Podjęcie odpowiednich działań przez te osoby, by ująć sprawców i odzyskać skradzione mienie, jest jak najbardziej prawidłowe" - dodał komendant Straży Miejskiej Kalisza, Dariusz Hybś.
Podczas poniedziałkowego spotkania prezydent miasta Janusz Pęcherz podkreślił, że odważna postawa stanowi wzorzec godny do naśladowania.
fot. KMP Kalisz