37-letni właściciel jednego z kaliskich zakładów (zajmujący się skupem surowców wtórnych) odpowie przed sądem za wypadek przy pracy, podczas którego jednemu z pracowników maszyna zmiażdżyła rękę. Prokuratura Rejonowa w Kaliszu zakończyła śledztwo i akta tej sprawy skierowała do miejscowego sądu.
Do zdarzenia doszło 10 sierpnia ubiegłego roku na terenie wspomnianego zakładu, podczas obsługi maszyny do belowania makulatury. "Zdaniem prokuratury, do wypadku doszło z winy właściciela firmy, który nie dopełnił swoich obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy" - powiedział Radiu Centrum Janusz Walczak, z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

"Zaniedbania oskarżonego dotyczyły przede wszystkim dopuszczenia do pracy pracownika, który był pod wpływem alkoholu, a także bez przeszkolenia i instruktażu. Pracodawca nie zapewnił mu też bezpiecznych warunków pracy. Ze względu na brak nadzoru pokrzywdzonemu umożliwiono pracę przy „otwartej osłonie komory zgniotu". W wyniku tego w trakcie próby wyciągnięcia zablokowanej makulatury, pracownik zahaczył bluzą o element urządzenia i doszło do urazu ręki, która została zgnieciona przez ruchome elementy maszyny."

Z ustaleń prokuratury wynika, że pracownik w chwili wypadku miał blisko 1,5 promila alkoholu, a maszyna była obsługiwana przez brata oskarżonego, który nie był wtedy zatrudniony w tej firmie. 37-latek odpowie nie tylko za naruszenie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, ale także za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Oba te przestępstwa zagrożone są karą do 3 lat więzienia.

 Uszkodzenia ciała spowodowały u pracownika zakładu trwałe inwalidztwo i znaczną niezdolność do pracy.

marciniakrc.fm