Do dwóch tragicznych wypadków przy pracy doszło w miniony weekend w regionie kaliskim. Pierwszy wydarzył się na terenie gminy Koźminek.

"54-letni pracownik firmy z Konina wykonywał roboty przy wykopie rur kanalizacyjnych. W pewnym momencie osunęła się ziemia, przysypała pracownikowi nogi. Ten zasłabł, a potem zmarł. Okoliczności zdarzenia wyjaśnia kaliska policja" - powiedziała Radiu centrum Bożena Majewska, z kaliskiej policji. "Do drugiego wypadku doszło w sobotę, po 14:00, przy ul. Gajusza w Kaliszu" - mówi Majewska.

"Mężczyzna wykonywał prace na dachu jednopiętrowego budynku. Gdy schodził po drabinie stracił równowagę. Uderzył głową o balkonową balustradę i spadł na drewniane koło, które znajdowało się na trawniku. Zmarł w drodze do szpitala. Miał 64 lata."

D tragicznego wypadku doszło także w poniedziałek, około godz. 9-tej w młynie przy ul. Częstochowskiej w Kaliszu. Na 51-letniego mieszkańca gminy Godziesze runęła ściana, niestety, mężczyzna zmarł. Policja wyjaśnia okoliczności wypadku. Na razie nie wiadomo czy mężczyzna pracował przy rozbiorce, czy znalazł się tam przypadkowo.

To nie koniec weekendowych tragedii. Tuż po północy w sobotę, w jednym z mieszkań przy ul. Złotej w Kaliszu znaleziono ciało 59-letniego mężczyzny. Wiadomo, że mężczyzna nadużywał alkoholu i chorował. Jednak ostateczną przyczynę śmierci ustali policyjne dochodzenie. Makabrycznego odkrycia dokonał także kaliszanin, który w niedzielę spacerował z psem przy ul. Sportowej,  znalazł tam ciało 47-letniego mężczyzny. Wiadomo, że denat nie maiał stałego zameldowania. Fachowcy ustalili, że nie było to zabójstwo. Ciało zabezpieczono do sekcji zwłok.   

wojtysrc.fm