Rycerze św. Floriana

W roku 2013 minęła 150 rocznica utworzenia w Kaliszu Stowarzyszenia Ochotniczej Straży Pożarnej. No i jak tu nie porozmawiać o strażakach.

Doraźne działania w zakresie przeciwdziałania nękającym nasze miasto niemal od początku jego lokacji podjęto w Kaliszu już w XV w. Powołano wtedy urząd trębacza miejskiego, do którego obowiązków należało m.in. dbanie o bezpieczeństwo pożarowe i alarmowanie o zagrożeniach. W roku 1597 miasto powołało urząd straży nocnej, któremu m. in. podlegali stróże bram i trębacz dla ostrzegania przed wrogiem i pożarem. Co wieczór obchodzili oni miasto wołając: Hej panowie gospodarze, już dziesiąta na zegarze, strzeżcie ognia i złodzieja, chwalcie Boga, w nim nadzieja. Kiedy w 1693 r. spłonęła część ratusza, zaczęto poważnie myśleć o ochronie przeciwpożarowej w wyniku czego trzy lata później burmistrz nabył dla miasta mosiężną sikawkę do gaszenia pożarów na parze kółek lokowanych wystawioną i pomykającą się. Nad sikawką nadzór miała Brać Strzelecka Młodszych, stanowiącą niewątpliwie pierwszą zorganizowaną straż ogniową w Kaliszu. W następnych latach władze miasta wydawały kolejne ustawy względem przysposobienia narzędzi do gaszenia pożaru służących i rozporządzenia o obowiązku gaszenia pożarów przez mieszkańców. Próbę – póki co nieudaną - utworzenia profesjonalnej straży podjęto w 1853 r. Dziesięć lat później Rada Miejska Kalisza jest już skuteczniejsza powołując we wrześniu 1863 r. Stowarzyszenie Ochotniczej Straży Pożarnej. Organizacja ta należy do najstarszych na terenie byłego Królestwa Polskiego. W ślad Kalisza, kolejno idą dopiero inne miasta: Na początku wystosowano wezwanie do starszych zgromadzeń rzemieślniczych o sporządzenie list czeladzi, która stanowiła pierwszą kadrę OSP Kalisza. Cieśle, murarze, blacharze, dekarze, kominiarze – jednym słowem ci, którzy znali się na konstrukcji budynków i byli wystarczająco odważni, aby w razie konieczności wspiąć się wysoko – trafiali do oddziałów toporników. Straż długo bowiem nie dysponowała odpowiednim sprzętem, aby mogła podjąć równorzędną walkę z żywiołem; szczególnie brakowało profesjonalnych pomp. Odcinanie źródła ognia przez zrywanie całych dachów czy odciąganie palących się fragmentów budowli należało do podstawowych czynności. W XIX w. przynależność do tej instytucji była obowiązkiem i zaszczytem dla każdego szanującego się obywatela. Pierwszą siedzibą była – krótko - stara szopa przy ul. Rzeźniczej, ale jeszcze w 1864 r. staje się nią część posesji przy należącym do Pusha hotelu Wiedeńskim, a sam hotelarz zostaje pierwszym naczelnikiem. Być może wpływ na tę decyzję miał wielki pożar w 1852 r., który rozpoczął się właśnie w jego posesji. Tam odbywają się ćwiczenia, prowadzone początkowo przez fachowców z Warszawy. Z wyposażenia straży magistrackiej Stowarzyszenie otrzymuje trzy używane sikawki, trochę haków i drabin przystawnych. Strażacy noszą białe płócienne bluzy, czarne skórzane hełmy z fartuszkiem na szyję.

Pusch umiera w grudniu 1873 r., i pochowany zostaje na cmentarzu ewangelickim w Kaliszu. Straż liczy wówczas 104 członków podzielonych ma 4 oddziały – do obsługi sikawek i do bezpośredniego gaszenia ognia. Większość stanowiły osoby narodowości niemieckiej, w radzie Straży a także na stanowisku kolejnych naczelników początkowo byli sami Niemcy, później jednak do kaliskiej straży zaczęło jednak trafiać coraz więcej Polaków. Strażacy sprawdzają się w boju: pierwszy raz do ognia na Chmielniku wyruszyli 11 marca 1865 r., w 1880 r. zapobiegli rozprzestrzenieniu się ognia w pożarze fabryki sukna Repphana na Przedmieściu Warszawskim a w 1902 r. uratowali kościółek św. Wojciecha w czasie pożaru Zawodzia. Trzeba jednak zauważyć, że od czasu powstania straży nie zanotowano w zasadzie – oprócz wspomnianych - większych pożarów.

Znakiem zamożności straży i opieki ze strony miasta był budynek wybudowany dla strażaków w 1887 r. na Nowym Rynku, wzniesiony według projektu Józefa Chrzanowskiego. Wcześniej urodzeni kaliszanie zapewne go jeszcze pamiętają. W budynku znajdowała się reprezentacyjna sala, obowiązkowo udekorowana portretami kolejnych carów, komendantów i gubernatorów. Podobizna najbardziej nam sprzyjającego - Michaiła Daragana ocalała i znajduje się w muzeum. W środku za drewnianymi wrotami urządzono stajnię dla trzech par koni. Wcześniej zdobycie tych zwierząt stanowiło spory problem – najczęściej „wypożyczano" je od dorożkarzy, którzy na dźwięk alarmowego dzwonka czmychali gdzie pieprz rośnie. Później Straż posiadała już własne konie, które w okresach spokoju wykorzystywano do wywożenia śmieci. Zwierzęta były jednak tak wyćwiczone, że gdy tylko usłyszały sygnał alarmowy, zaprzęgnięte do wozów wypełnionych odpadkami, galopowały przed budynek na Nowym Rynku. Tutaj karnie czekały na swój właściwy sprzęt: sikawki i beczkowozy. Powstaje też wówczas orkiestra strażacka.

Od 1888 r. straż liczy już 237 członków czynnych i 100 honorowych. Rok później komendant Grąbczewski zaprezentował kaliską Straż na Międzynarodowym Kongresie Straży Pożarnych w Paryżu a w 1892 r. na Rosyjskiej Wystawie Straży Pożarnych w Petersburgu otrzymał od cara Aleksandra III nagrodę w postaci gwoździa na drzewce sztandaru. W 1894 r. w uznaniu zasług Grąbczewski zostaje prezydentem miasta, Podobna droga awansu spotyka później komendanta a potem prezydenta – Bronisława Bukowińskiego. W sierpniu 1914 r. po opuszczeniu Kalisza przez Rosjan Bukowiński powierza strażakom obowiązki milicji, a kiedy miasto już płonie – uzyskuje u Prusaków pozwolenie (!) na akcje ratunkową, która jednak na niewiele się zdaje. W 1920 r. zrezygnowano z niepraktycznych białych mundurów na rzecz granatowych a Straż obchodzi, odłożony z racji wybuchu wojny, jubileusz 50-lecia otrzymując dyplom I klasy oraz złoty gwóźdź do drzewca nowego sztandaru. Nastąpiła też zmiana techniki prowadzenia akcji Rozwój mechanizacji spowodował to, iż można było dostarczyć dużo więcej wody - dokupywano kolejne auta pożarnicze nazywane ... od imienia kolejnych komendantów. Powstały straże fabryczne a do wybuchu II wojny Kalisz miał jedną z najlepiej zorganizowanych ochotniczą obronę przeciwpożarową w Polsce. Po wojnie powstaje Pogotowie Zawodowe przy OSP przemianowane z początkiem 1949 roku na Miejską Zawodową Straż Pożarną. Kaliscy ochotnicy nie znikają jednak z „strażackiego" pejzażu miasta. W roku 1953 wracają do swojego miejsca „narodzenia" tzn. na ulicę Piskorzewską (wówczas Waryńskiego) wspomagając „zawodowców", uczestnicząc z niezłym skutkiem w zawodach pożarniczych czy biorąc udział w akcjach poszukiwania topielców. Rycerze św. Floriana wciąż czuwają nad naszym bezpieczeństwem.

autor: Piotr Sobolewski (c)

Był to 18 odcinek audycji "Urzekła mnie moja historia", zatytułowany „Rycerze św. Floriana".

Poprzedni odcinek możecie przeczytać ---> TUTAJ

Programu historycznego pt. "Urzekła mnie moja historia" można słuchać na antenie Radia Centrum 106.4 w poniedziałki i środy o godz. 12:15 (powtórki w soboty i niedziele o 13:15).

Czyta: Piotr Sobolewski


Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).