Festyn z okazji dnia dziecka w Żelazkowie kosztował zbyt wiele, a zabawa trwała zbyt długo - tak przynajmniej twierdzi Henryk Stasiak, radny gminy Żelazków. O koszty imprezy dopytywał na ostatniej sesji rady gminy. Okazało się bowiem, że radni muszą dokonać przesunięć w budżecie i zapłacić za festyn o tysiąc złotych więcej niż planowano.

"Wydaliśmy więcej, bo w ostatnej chwili zapadła decyzja, że główną nagrodą w jednym z konkursów będzie nie
tania zabawka, a dobrej klasy aparat cyfrowy. Jeśli rada nie zgodzi się na przesunięcia w budżecie, zapłacę za to z własnej kieszeni" - wyjaśniała Beata Szkudlarek, współorganizatorka dziecięcej zabawy.

Radni jednak na przesunięcie się zgodzili.

Tymczasem radny Stasiak był oburzony również czasem trwania festynu. Twierdzi, że dzień dziecka do 23.00 to stanowczo za długo, bo o tej porze wszystkie dzieci już śpią.

Z tego zarzutu tłumaczył się przewodniczący rady - Stanisław Gąsior, który podczas imprezy zadecydował, że zabawa taneczna trwać będzie do późnego wieczora. Tym bardziej, że frekwencja była dość duża.

jaskorc.fm