Kalisz potrzebuje Pogotowia Rodzinnego. To placówka, która mogłaby przyjmować dzieci wymagające natychmiastowej opieki, np. w wyniku interwencji policji, czy dzieci pozostawione w szpitalach. Maluchy przebywają w pogotowiu do czasu uregulowania sytuacji prawnej. Głównie chodzi o to, by właśnie w tym czasie dać dziecku możliwość przebywania w naturalnej rodzinie. "Niestety chętnych, by zostać rodzinami zastępczymi, jest coraz mniej; do tej pory żadna nie zdecydowała się na to, by prowadzić pogotowie rodzinne" - powiedziała Radiu Centrum Eugenia Jahura, dyrektor kaliskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej:

"Jest to bardzo trudna forma opieki. Taka rodzina musi być cały czas w pogotowiu na przyjęcie malucha. Ale rodziny boją się także rozłąki z dzieckiem. Między rodziną, a dzieckiem nastąpi więź. Rodzice z góry zakładają, że dziecko w pogotowiu będzie tylko przez chwilę, kilka tygodni czy miesięcy i będzie oddane komu innemu. Wydaje się, że rozstanie z takim dzieckiem będzie bardzo trudne. Gdyby taka rodzina w formie pogotowia powstała, rodzice mieliby płacone także za to, że są w pogotowiu, czekają na dziecko."

Niestety, w tym przypadku pieniądze nie grają żadnej roli. W Kaliszu póki co nie powstanie pogotowie rodzinne, bo nie ma chętnych. Kandydaci są, ale na rodziny adopcyjne i zastępcze. Tych ostatnich w Kaliszu jest około 130, wychowuje się w nich prawie 160 dzieci.