W gliniance w Kowalewie pod Pleszewem zdechło ponad 1 000 kilogramów ryb. Wśród nich są okazy sięgające 100 cm długości i 18 kg wagi. Policja szuka przyczyn zdarzenia. Próbki wody i ryb pobrano do badań. Pleszewscy wędkarze rozpoczęli usuwanie ryb z wody i brzegów stawu.

fot. Sandra Perlińska

Widok straszny, tysiące ryb wypływały na powierzchnię stawu, łapały pyszczkami powietrze i po chwili zdychały. Po stawie pływają martwe sumy, szczupaki, karasie, karpie - relacjonował Radiu Centrum jeden z pleszewskich wędkarzy. Największy martwy okaz miał metr długości, ważył 18 kg.Wezwano policję, straż pożarną, która sprawdziła czy w wodzie nie ma substancji trujących. Inspektorzy z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska zabrali do badań wodę i ryby. Na wynik badań, który pozwoli dotrzeć do truciciela, trzeba poczekać kilka dni. Można będzie założyć mu sprawę w sądzie o odszkodowanie. Glinianka kowalewska należy do Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Wędkarskiego w Ostrowie Wlkp. Pleszewscy wędkarze dbają o gliniankę i jej brzegi. Będą musieli zebrać do worków zdechłe ryby, które trafią do utylizacji. Na szczęście nie wszystkie ryby padły. Janusz Kałużny - szef pleszewskiego koła wędkarskiego mówi, że ryby drapieżne jak okoń czy sandacz przeżyły.