Na opieszałość policji skarży się nasz słuchacz. W minioną sobotę funkcjonariusze drogówki zabrali mu dowód rejestracyjny. Kierowca nie miał wykonanych badań technicznych pojazdu. W poniedziałek badania zrobił i w te pędy udał się do wydziału komunikacji po odbiór swojego dowodu. Zdziwił się bardzo, bo jego dokumentów w urzędzie nie było.

"Policja z Kalisza wysyła je do urzędu w Kaliszu pocztą. A mogliby podać je następnego dnia po zdarzeniu, w czasie normalnego patrolu po mieście. Ta biurokracja to skandal" - oburza się nasz słuchacz.

"Policjanci twierdzą, że oni nie mają pracy - oni służą. Chcą iść prędzej na emeryturę, wyższe wynagrodzenia mieć. W porządku, byle nie kosztem obywateli. A co? Panie komendancie, niech pan z tym coś zrobi, bo to jest paranoja. W sobotę odebrano mi dokumenty, a poniedziałek nie ma ich jeszcze w wydziale kominikacji. Dlatego przyszedłem do radia, może radio pomoże"

Kierowcę oburza też fakt, że funkcjonariusz, który zabrał mu dowód rejestracyjny, zabronił mu jazdy samochodem do momentu wykonania badań i odebrania dokumentu. A mógł zezwolić na jazdę bez dokumentu maksymalnie przez tydzień.

Dlatego mężczyzna badania wykonał bardzo szybko. Ale jeździć i tak nie mógł. Dopiero wczoraj, po 5 dniach, jego dowód był w wydziale komunikacji.
Podinspektor Jacek Cichy, naczelnik kaliskiej drogówki przyznaje, że opisana sytuacja mogła mieć miejsce, ale funkcjonariuszom nic nie można zarzucić. Mogą zezwolić kierowcy warunkowo jeździc samochodem, ale nie muszą tego robić - prawo im na to zezwala.

Jeśli zaś chodzi o wysyłanie dokumentów pocztą - przepisy kancelaryjne nakazują takie właśnie działanie.
Nadmierna biurokracja to więc nie do końca wina kaliskiej policji, a obowiązującego ją prawa.

Kierowcom nie pozostaje nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i zacisnąć zęby, mimo, że różne nieciekawe słowa cisną im się na usta. A to w stosunku do funkcjonariusza (i nie tylko) też jest karalne ;-)

jaskorc.fm