"Inwestycja trwa, gazociąg jest bezpieczny, stosujemy najwyższe procedury" - zapewniali przedstawiciele firmy Gaz System, którzy w poniedziałek przyjechali do Ostrowa na zaproszenie prezydenta miasta. Stary gazociąg, który uległ uszkodzeniu będzie dodatkowo sprawdzany pod kątem stanu technicznego. Jednocześnie mimo, że prokuratura okręgowa w Ostrowie wciąż prowadzi dochodzenie, podczas prezentacji Gaz System wyraźnie wskazał winnego ----> tragedii w Jankowie Przygodzkim <----. "Wypowiedzieliśmy umowę firmie wykonawczej, która dla nas prowadziła tę inwestycję" - powiedział Radiu Centrum Zbigniew Bobiński, zastępca dyrektora pionu eksploatacji, główny inżynier firmy:

"Prace były realizowane niezgodnie z zatwierdzonym projektem. Wykonawca dopuścił się szeregu zaniedbań na tym odcinku. Przede wszystkim nie wykonano komory do zrobienia przecisku pod drogą. Zamiast tego zrobiono większy wykop, a nadmiar ziemi przytłoczył rurę starego gazociągu. Wstępne analizy przez nas zlecone potwierdziły, że nacisk pod osuwającym się gruntem był o wiele większy niż wytrzymałość gazociągu. Musiało nastąpić przerwanie rury."

Spotkanie w Ostrowie miało być odpowiedzią na pytania mieszkańców o bezpieczeństwo prowadzonej inwestycji i okazją do zadania tych pytań. "Nie mnie wskazywać winnego, ale wiem, że między zapewnieniami firmy o 100-procentowym bezpieczeństwie, a rzeczywistością stoją spalone domy" - mówił prezydent Ostrowa Jarosław Urbaniak:

"Nie wszystkich panów, którzy nas dziś odwiedzili widziałem w sztabie kryzysowym i nie wszystko, co mówią mi się zgadza. Przede wszystkim nieprawdą jest, że dopływ gazu został zamknięty pół godziny po wybuchu. Gaz w głównej rurze był odcinany metoda awaryjną, przez tzw. balonikowanie mimo, że zawory bezpieczeństwa są blisko - w Odolanowie i Kaliszu."

Odcinek nowo budowanego gazociągu przechodzi również przez południową cześć Ostrowa.