Ponad 3 miliony złotych powinien zwrócić kaliski urząd miejski kierowcom, którzy sprowadzili auta z zagranicy i wnosili opłatę za kartę pojazdu. Od 2003 roku za taką kartę kierowcy płacili po 500 złotych, po trzech latach okazało się, że pobieranie opłaty jest niezgodne z konstytucją. Teraz wydanie karty kosztuje 75 złotych.
Minister finansów każe pieniądze właścicielom zwrócić. Od miesięcy trwa pat w tej sprawie. Bo minister swoje - a samorządy swoje. Prezydent Kalisza chce problem przeczekać.
Władze Kalisza czekają już od kilku miesięcy. Ale nie zanosi się na to, by ktoś "na górze" powiedział samorządom, że pieniądze za karty pojazdu mogą sobie zatrzymać. Do sądu tymczasem trafiają kolejne wnioski od kierowców, którzy chcą zwrotu nadpłaty. Każdy wniosek opiewa na 425 złotych, a z dnia na dzień wniosków jest coraz więcej.
Wszyscy kierowcy udają się do jednej kancelarii prawnej - ta specjalizuje się już w pisaniu wniosków o zwrot nadpłat za kartę pojazdu i do urzędów w Kaliszu i Ostrowie kieruje zbiorowe pozwy. A sądy przyznają rację kierowcom. Władze Kalisza pieniędzy i tak jeszcze nie wypłacają - teraz pracują nad apelacją do wyroków pierwszej instacji. Czyli sprawy sądowe mogą się długo ciągnąć. Może w tym czasie coś się wyjaśni - na to liczą włodarze. I obserwują siebie nawzajem. "Jak będzie trzeba, będziemy się sądzić ze skarbem państwa" - powiedział Radiu Centrum prezydent Janusz Pęcherz. Jest nadzieja na zwycięstwo - Krotoszyn kiedyś wygrał pieniądze za źle naliczoną przez ministrów subwencję oświatową. Sądowa walka ze skarbem państwa to jednak ostateczność. Na razie czekamy na rozwój sytuacji.

jaskorc.fm