Niefunkcjonalna witryna i nieskuteczna wyszukiwarka – tak miejski Biuletyn Informacji Publicznej oceniają kaliszanie. Obowiązkowa dla każdego samorządu strona internetowa w Kaliszu nie spełnia swojej funkcji:

"Była o tym mowa już podczas poprzedniej kadencji i nadal nic się nie zmieniło" - zwrócił uwagę miejskim informatykom, podczas posiedzenia komisji rozwoju, radny Artur Dembny: "Trzeba być naprawdę dobrze zorientowanym w obsłudze google, żeby wyciągnąć konkretną uchwałę Rady Miejskiej Kalisza. Przez wyszukiwarkę w BIP-ie jest to niemożliwe – czasami tylko google coś zarejestrują. W BIP-ie nie można znaleźć właściwie nic – czasami tylko wyskoczy jakiś nieaktualny porządek obrad sesji. Nawet przy szukaniu uchwał według ich numeracji, znalezienie właściwych dokumentów graniczy z cudem. Kaliski BIP i jego funkcjonalność są na fatalnym poziomie. Nie ma się zatem co dziwić, że ludzie nie chcą z tego narzędzia korzystać."

To nie wszystkie e-problemy Kalisza - nadal w prywatnych rękach jest domena umkalisz.pl, która różni się od miejskiej podstrony tylko brakiem kropki w adresie. Temat przejmowania urzędowej korespondencji przez łudząco podobne domeny obił się kilka lat temu głośnym echem w całym kraju. Tymczasem w Kaliszu problem nadal istnieje. "Kupiłem kiedyś tę domenę – testowo - za złotówkę i przez rok spływały na moją skrzynkę błędnie zaadresowane maile, które powinny krążyć po ratuszu. Domenę "zgubiłem" i obecnie jej właścicielem jest bodajże jakaś firma na Cyprze" - dodał radny.