Kto pomoże mieszkańcom bloku przy ul. Bojanowskiego w Ostrowie? Wychodzi na to że nikt. Przypomnijmy- ponad 20 rodzin od 8 lat mieszka w budynku, który fizycznie owszem, stoi. Nie ma go natomiast w żadnej urzędowej dokumentacji. Ale nad lokatorami wisi widmo eksmisji. Co gorsza- urzędnicy umywają ręce. I dziś nikt nie wie, albo nie chce powiedzieć, kto jest za to odpowiedzialny, że budynek do tej pory nie został odebrany przez nadzór budowlany. A ten, jak twierdzi jego szef - Adam Wolf - nie ma ani czasu , ani ludzi na to, aby się nad tym zastanawiać.

" To jest sprawa nie dla mnie, a dla prokuraturora, czy detektywa. Problem jest w tym, że trzeba odnaleźć właściciela budowy i to on powienien odpowiedzieć za swoją "wesołą twórczość". Z tego co ja wiem, to prawdopodobnie przesiaduje on w zakładzie karnym , a my nie mamy do niego dostępu. Możnaby to zrobić z urzędu, ale z uwagi na szczupłość obsady mojego inspektoratu ja nie moge sobie pozwolić na to, żebym w każdy temat wchodził. "

No więc nadzór budowlany w temat nie wchodzi. Ale wchodzą za to lokatorzy, którzy drżą o własną przyszłość. Pieniądze za czynsz wpłacją depozyt, bo nie chcą, aby im potem zarzucono, że mieszkają za darmo i w ten sposób przyczyniają się do swojej eksmisji. Chociaż zastanawiają się czasem, czy warto. Bo skoro bloku w dokumentach nie ma, oni też jako lokatorzy nie istnieją. Więc nie ma teoretycznie komu i za co płacić.
Najciekawsze w tym wszystkim jest jest to, że tylko prokuratura w tej sprawie prowadzi śledztwo. Zajęła się nią po donosie mieszkańców i nagłośnieniu sprawy w mediach.

wojciechowskarc.fm