Dłużnicy kaliskiej Biblioteki Publicznej imają się różnych sposobów, aby nie oddać książek i nie zapłacić kary . Jedni zrzucają winę na dzieci, które wypożyczyły książki i zapomniały o ich oddaniu, inni twierdzą, że oddali, ale nie zostali odnotowani.Jeszcze inni tłumaczą, że książkę zniszczył...pies.

Są też tacy, którzy twierdzą, że biblioteka celowo dopisuje przypadkowym osobom wypożyczenie woluminów. Jednak te argumenty bulwersują i to mocno dyrektora placówki Adama Borowiaka.

"To jest nonsens!Że niby co?! Że siedzimy i dopisujemy przypadkowym osobom, że wypożyczyły jakieś książki?! Nie będę komentował tych pomówień. My czekamy na oddanie woluminów od 7 lat. I to powinno o czymś świadczyć. "

Windykacja działa od kilku tygodni. Efekt- prawie 30% z ponad czterech i pół tysiąca książek trafiło z powrotem na biblioteczne półki. Kary na ogół zapłacili ci, którzy mieli niewilekie zaległości. Biblioteka zapowiada jednak, że ze sposobu odzyskiwania długu nie zrezygnuje. Nie ogłosi też abolicji, bo ta była do stycznia. Jednak wtedy próg biblioteki przekroczyło tylko kilku zapominalskich czytelników.

wojciechowskarc.fm