Po łagodnych zimach pojawia się całe mnóstwo owadów, które wiosenny czas mogą mocno uprzykrzyć. Wśród nich są kleszcze, które czekają na nas w lasach, czy na łąkach, a coraz częściej pojawiają się również na miejskich skwerach, czy trawnikach. Na szczęście kleszcze nie spadają z drzew - to akurat mit, ale siedzą na czubkach traw, pośród których spacerujemy sami lub z naszymi czworonogami.

„Potrzebują krwi do przechodzenia w kolejne stadia rozwojowe i do rozmnażania, ale bez jedzenia potrafią wytrzymać ponad dwa lata. Mniej więcej jedna trzecia kleszczy może przenosić boreliozę, która objawia się bólami mięśni i stawów oraz uczuciem ciągłego zmęczenia. Podczas wycieczki do lasu warto się zabezpieczyć, założyć coś z długim rękawem. Nawet jeśli jest bardzo ciepło, warto założyć przynajmniej długie spodnie. Kolor ubrania nie ma znaczenia, ponieważ kleszcze są ślepe. Warto również spsikać się środkiem odstraszającym” - poinformował za pośrednictwem radiaCENTRUM Patryk Ortell, leśnik z Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie.

Po powrocie ze spaceru ważne jest, by dokładnie obejrzeć swoje ciało, zwłaszcza w miejscach, gdzie skóra jest cieńsza, czyli pachwiny, zgięcia kolan i okolice pępka.

„Jeżeli znajdziemy na sobie chodzącego kleszcza, nie panikujmy. Z reguły wbija się on mniej więcej w ciągu jednej doby. Musi tam pozostać przez następne dwie, by doszło do infekcji. Kleszcza nie należy oczywiście smarować żadnymi kremami, wystarczy go podważyć pęsetą i pociągnąć do góry. Miejsce po ugryzieniu dezynfekujemy. Zwykle będzie ono zaczerwienione i swędzące” - dodaje Ortell.

Jeśli jednak zauważymy, że na naszym ciele pojawił się kolisty rumień o średnicy ok. 5 cm, który nie swędzi, powinniśmy niezwłocznie udać się do lekarza.