We wtorek wreszcie usunięto 120 beczek, każda po 200 litrów, w których znajduje się silnie trująca substancja. Porzucone beczki znaleziono w maju tego roku w naczepie ciężarówki na parkingu przy ruchliwej drodze krajowej nr 11 w Szczurach w powiecie ostrowskim. Po blisko 3 miesiącach sporu o to, kto ma usunąć feralny ładunek z niebezpieczną substancją, w końcu podjęto decyzję. Sprawa nie jest ani łatwa, ani tania, gdyż szacunkowy koszt usunięcia i utylizacji odpadów może wynieść nawet ponad 100 000 zł.

Zarządcą parkingu przy drodze krajowej nr 11 w Szczurach jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Sprawą niebezpiecznego znaleziska zajął się wójt gminy Ostrów Wielkopolski, Piotr Kuroszczyk, który zobowiązał drogowców do usunięcia odpadów. Ci odwołali się od jego decyzji. Jednak Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Kaliszu przyznało rację wójtowi. Toksyczny ładunek zabezpieczono i objęto monitoringiem. Śledztwo w tej sprawie prowadzą ostrowscy policjanci, którzy próbują ustalić właściciela odpadów. Jak dotąd bez rezultatów. A wszystko dlatego, że tablice rejestracyjne naczepy skradziono, a numery znamionowe usunięto.

Sprawę komplikuje fakt, że substancję w beczkach uznano za łatwopalną, a nawet wybuchową, zwłaszcza w okresie wysokich temperatur powietrza. Poza tym, jak się okazało, koszt utylizacji ładunku może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ostatecznie przedstawiciele GDDKiA zdecydowali się usunąć beczki i we wtorek niebezpieczny ładunek został zabrany i zostanie zutylizowany. Tymczasem przyczepą zajmie się policja. Decyzja SKO jest ostateczna, ale przysługuje prawo wniesienia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.