Aż 61 razy wyjeżdżali kaliscy strażacy podczas poniedziałkowej wichury, która przeszła nad Kaliszem. Głównie do powalonych drzew, uszkodzonych budynków, zerwanych dachów oraz uszkodzonych słupów. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

"Jedno z takich trudniejszych zdarzeń mieliśmy w Parku Miejskim. Było tam kilka powalonych drzew poblokowanych o siebie. W związku z tym mieliśmy zaangażowane tam 5 zastępów, które specjalnymi technikami usuwały te drzewa, tak żeby było bezpieczenie" - powiedział radiuCENTRUM asp. Szymon Zieliński z PSP Kalisz.

na fot. asp. Szymon Zieliński / PSP w Kaliszu

W działaniach brało udział 94 ratowników państwowej staży pożarnej z 24 zastępów oraz ponad 300 strażaków ochotników z 66 zastępów. Do ostatniego zdarzenia wyjeżdżali około północy.

Jedno z groźniejszych skutków wichury doświadczył kierowca Forda, który miał wypadek w miejscowości Szymanów (gm. Koźmin Wielkopolski). Do zdarzenia doszło około 14-tej.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przed jadącym Fordem na drogę spadło drzewo. Kierujący próbował ominąć przeszkodę i wjechał do przydrożnego rowu. W wyniku tego dwie osoby są ranne - kierowca i pasażer. Trafili do szpitala w Jarocinie.

Nie działały też rogatki na przejeździe kolejowym na ul. Księżnej Jolanty w Kaliszu. Droga była przez kilka godzin nieprzejezdna.

Na terenie kampusu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Kaliszu wiatr również powalił kilka drzew.
W poniedziałek w całej południowej Wielkopolsce wiatr wiał z prędkością nawet do 90 km/h