Od soboty do poniedziałku wszystkie cmentarze w Polsce zamknięte. Decyzję w tej sprawie podjął i ogłosił premier Mateusz Morawiecki zaledwie kilka godzin przed planowym zakazem wstępu do nekropolii. Ma ona związek z gwałtownym wzrostem liczby wykrywanych zakażeń koronawirusem w Polsce. Po około godzinie kaliszanie i ostrowianie szturmem ruszyli na miejskie cmentarze, co wywołało drogowy paraliż.

Rządowa decyzja, oprócz zamieszania na drogach, wywołała też spore wzburzenie wśród handlowców, producentów i przedsiębiorców z branży florystycznej. Zamknięcie cmentarzy oznacza dla nich ogromne straty finansowe. Dlatego lokalny działacz z Ostrowa Wielkopolskiego, Ryszard Chmielina apeluje do mieszkańców o wsparcie przedsiębiorców:

"Wielu z nich może zbankrutować przez nieodpowiedzialną decyzję rządu. Wspomóżmy Ich zachęcając mieszkańców do zakupu kwiatów do domu, na balkon czy taras. Okażmy tym ludziom naszą solidarność, bo kiedyś to my możemy potrzebować pomocy."

Nastroje w tej branży są bardzo bojowe i pojawiają się coraz głośniejsze głosy o strajku florystów w Warszawie. Zdaniem wielu z nich decyzje podejmowane przez rząd są absurdalne i destrukcyjne dla biznesu. Tym bardziej, że partia sprawująca władzę w Polsce doskonale zdawała sprawę z tego, że Dzień Wszystkich Świętych jest dla nich najgorętszym okresem w roku. Piątkowa decyzja, która miała uchronić seniorów przed tłumami na cmentarzach, spowodowała wieczorny szturm na nekropolie - ludzie tłumnie ruszyli na mogiły bliskich, aby zdążyć zapalić znicze i zostawić kwiaty jeszcze przed zamknięciem cmentarzy.

na fot.: zakorkowana ul. Poznańska w Kaliszu po około godzinie od ogłoszeniu decyzji premiera Polski ws. zamknięcia cmentarzy