W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu napromieniowują krew. Jest to możliwe dzięki radiatorowi, który znajduje się w pracowni preparatyki, czyli tam, gdzie składniki krwi są produkowane i przetwarzane.

"Jeżeli istnieje zapotrzebowanie na podanie pacjentowi składnika krwi napromieniowanego, to w każdej chwili jesteśmy na to gotowi" - powiedziała Małgorzata Tarnawska, szefowa kaliskiego centrum krwiodawstwa:

"Do tej pory z takim składnikiem jechaliśmy np. do ościennego centrum krwiodawstwa i tam był on napromieniowany, następnie karetka przyjeżdżała z powrotem do Kalisza i dopiero składnik był wydawany na oddział. W tej chwili tę procedurę pomijamy, dzięki czemu zyskujemy kilka godzin. Nie ma tego opóźnienia".

na fot.: Małgorzata Tarnawska / dyrektor RCKiK w Kaliszu

Dotychczas najwięcej składników krwi napromieniowanych trafiało na oddziały neonatologiczne, internistyczne oraz hematologiczno-onkologiczne w pleszewskim i konińskim szpitalu.

"Radiator jest naprawdę skomplikowanym urządzeniem i było to dla nas bardzo duże wyzwanie, aby je zakupić i nauczyć się go obsługiwać" - dodała Tarnawska

Warto dodać, że napromieniowanie krwi i jej składników powoduje unieszkodliwienie niektórych białych krwinek, które mogłyby zaatakować komórki biorcy. Koszt zakupu radiatora to blisko 1 000 000 złotych.