By zagłosować najpierw musieli zostać zdezynfekowani i to od głowy aż po pas. A chodzi o jeden z kaliskich lokali wyborczych, gdzie przewodnicząca komisji zbyt gorliwie podeszła do zalecanej dezynfekcji. W ruch poszedł spryskiwacz...

Do niecodziennej sytuacji doszło w lokalu wyborczym nr 20 przy ulicy Warszawskiej. To właśnie tam wyborcy "na powitanie" byli mocno spryskiwani środkiem dezynfekującym. Choć zgodnie z wytycznymi służb sanitarnych komisja miała obowiązek wskazać wyborcom płyn do dezynfekcji i co najwyżej poprosić o zdezynfekowanie rąk, to szefowa tej komisji podeszła do tematu zdecydowanie zbyt gorliwie. Wyborcy byli spryskiwani płynem dezynfekującym od głowy do pasa. Członkini komisji nie szczędziła ich odzieży czy makijażu u pań. W końcu jeden ze "skąpanych" wyborców w niedzielę około 16-tej zgłosił sprawę do komisarza wyborczego w Kaliszu. Ten natychmiast zareagował, skontaktował się z przewodnicząca komisji i przypomniał jakie i w jakim zakresie powinny być stosowane środki bezpieczeństwa w związku z epidemią.

Była to jedyna skarga jaka wpłynęła do kaliskiego komisarza, żadnych innych incydentów nie odnotowano, a głosowanie w Kaliszu przebiegło bez przeszkód.