Torzyński to bajkopisarz i nieudacznik. Aquapark ,hala sportowa i
inne brednie. torzyński - grabaż Ostrowskiego sportu.
Buduj sobie te markeciki dla kumpli z Budremu.

tak gwiazdorzy(zawodnicy) polskiego spedwaya zniszczyli km Ostrów.Z Gnieznem cały czas mamy problemy to oni nas załatwili ze nie weszliśmy do ex-ligi,a teraz zniszczyli nasz klub.

Pewnie... na co nam sport? Na co liga na nawyższym poziomie, po co koszykówka, po co żużel, po co się męczyć i starać. Najlepiej usiąść na dupie otworzyć se piwko w ogródku i gnuśnieć w Ostrowie. Wcale się nie dziwię moim dzieciom że na studia wybierają Poznań, Wrocław przecież w tym mieście i regionie nie ma kompletnie żadnej przyszłości. A tak na marginesie, panie Michaś bycie prezesem klubu sportowego tylko dlatego że jest się sponsorem splendoru nie dodaje, tu trzeba się wykazać wiedzą i wyczuciem tematu a nie jak w produkcji serków opierać się kadrze menadżerskiej.

Ludzie wesmy sie w garsc i ratujmy ten nasz ukochany zuzel- nasz kochany KM nie pozwólmy by nie bylo zuzla. Odpuscmy tez sezon zrupmy porzandek w szeregach klubu i walczmy by w przyszlym sezonie nie bylo juz czegos takiego jak jest tera. Ostrów musi miec Ekstralige.

My kibice bendziemy walczyc o nasz Klub nie pozwolimy go zniszczyc. Jan Łyczywek walczyl,wiezyl ze bendzie Ekstraliga i my tera za niego bendziemy walczyc. Oddamy mu hołd jak uratujemy zuzel bo my kibice wiemy ze on zrobil by to dla nas i uratowal zuzel nasz zuzel.

KMO-w sercach na zawsze

to zapadnie teraz cisza w ostrowie? zero mruczacych motorow? moze beda sobie jezdzic ale na metanolu z wlasnej kieszeni?

bajki i bajeczki
szanowny Panie z wypowiedzi pana wyraźnie widać, że jedną ze strategii specjalistów od propagandy jest zabieg stary jak świat – car jest dobry, bojarzy źli. Zatem to zawodnicy popełniają błędy i muszą ponieść konsekwencje, po Prezes, który ich zatrudniał, nadzorował ich pracę i odpowiadał za działania rządu, jest od odpowiedzialności uwalniany (przez siebie samego).Ponadto całą Pana działalność można porównać do
"Sprawiłem, że choćby widział, nie uwierzy" - tymi słowy niejaki Tartuffe, tytułowy Świętoszek z komedii Moliera zapewnia żonę swego gospodarza i dobroczyńcy, że może się z nim bez obawy puścić. Wspomniany gospodarz to widzi - bo rzecz całą jest skutkiem intrygi mającej na celu otwarcie mu oczu - i rzeczywiście przez dłuższy czas bardziej wierzy wspaniałemu wyobrażeniu o Świętoszku, niż faktom. Im więcej Pan kręci, im wyraźniej kłamie, tym bardziej rośnie odsetek kibiców deklarujących, że mu ufają. Paradoks, ale tylko chwilowy. Molierowski Orgon wreszcie przejrzał. I kibice, sponsorzy też w którymś momencie będą zmuszeni uwierzyć własnym oczom. Pan dobrze wie, że to już się stało.