Słowacy oskarżeni o wyprowadzenie z ostrowskiego Wagonu ponad 25 milionów złotych działali w sposób bardzo przemyślany. To nie było tak, że brali pieniądze z kasy , bez żadnego udokumentowania. Okazuje się,
że wystawiano fikcyjne faktury i zlecano nieuzasadnione usługi dziwnym instytucjom.
"Np. firmie windykacyjnej z zewnątrz. A przecież w zakładzie był dział windykacji. Co ciekawe, dłużnicy spłacali pieniądze i naprawdę nie było potrzeby , aby angażować inne podmioty. Podobnie było z działem marketingu. Też był w zakładzie, a mimo to płacono firmie z zewnątrz."-
powiedziała RC naczelnik wydziału śledczego z ostrowskiej prokuratury Agata Kobiela- Kurczaba.
W sumie w sprawę malwersacji finansowych w Wagonie jest zamieszanych 12 osób. To członkowie zarządu. Jeśli wina zostanie im udowodniona- grozi im do 10 lat więzienia. Jeżeli zostaną skazani- wyroki będą odsiadywali w Polsce. - dodał Janusz Walczak, rzecznik prokuratury okręgowej w Ostrowie.
Śledztwo trwa już od 5 lat. Oprócz tego, że było bardzo żmudne , to sprawę skomplikowała choroba biegłego.
Prokuratura nie chciała jednak oddawać sprawy w ręce innego. Zbyt długo trwałoby w przypadku nowego biegłego zagłębianie się w tomy akt.
W tym roku ma być finał śledztwa i być może zostanie uwieńczony aktem oskarżenia.
Początkowo Słowacy Vladymir K. i William J. unikali jak ognia przyjazdu do Polski . Bali się aresztowania. Rok temu Sąd Okręgowy dał im żelazny list.
To był gwarant, że w Polsce, kiedy zjawią się przesłuchaniach - nie zostaną zatrzymani.
wojciechowskarc.fm