Sprawa ostrowianki -Kingi Wachowskiej, kobiety, której udało się wywalczyć zgodę w Polskim Związku Motorowym na to, aby kobiety mogły jeździć na żużlu-wzbudza wiele emocji. I mimo, że Główna Komisja Sportu Żużlowego wydała na to zgodę- coraz więcej panów zaczyna jej to... odradzać.

"Nie jestem szowinistą, ale uważam, że żużel to nie jest sport dla kobiet. Wymaga on świetnej kondycji fizycznej i dużej siły. Ryzyko kontuzji jest tutaj ogromne"- uważa Jan Grabowski, trener Klubu Motorowego Ostrów. Adam Stangret, lekarz klubowy, a na co dzień lekarz ostrowskiego oddziału ratunkowego też przestrzega przed wypadkami na torze. "Połamane ręce, nogi czy żebra - to się często zdarza. A co będzie, jeżeli dojdzie do uszkodzenia kręgosłupa"- zastanawia się medyk. Popiera go również Grzegorz Glubiak, dziennikarz sportowy. "Mimo całej sympatii dla Kingi- odradzam jej jazdę na torze. Kobiety niezbyt dobrze sobie w tym sporcie radzą"- tłumaczy swoje stanowisko. Ale z Kingą chętnie pościgałby się junior KMO- Karol Sroka. I zastrzega, że "kolegów na torze nie będzie", bo to nie czas i miejsce na sentymenty. A Kinga ma świadomość, że ryzyko jest wpisane w ten sport. Ale nie zamierza rezygnować. "Wiem,czym to pachnie. Ale nie mogę zakładać, że coś złego się wydarzy. Równie dobrze może mi się coś stać na przejściu dla pieszych"- uważa 24 latka. "Ale mimo wszystko za rady starszym kolegom serdecznie dziękuję"- dodaje.

wojciechowskarc.fm