Pierwszej porażki na własnym torze doznali wczoraj wieczorem żużlowcy Intaru Lazur Ostrów. Zespół Jana Grabowskiego już w pierwszym wyścigu po fatalnie wyglądającym karambolu stracił swojego lidera Adriana Gomólskiego. Bez najlepszego żużlowca gospodarze nie byli w stanie pokonać znakomicie dysponowanej Polonii Bydgoszcz, która zapewniła sobie awans do Ekstraligi.

Mówią trenerzy obu zespołów Jan Grabowski i Zenon Plech.
„Mimo tego, że zabrakło w naszym składzie Adriana Gomólskiego, powinniśmy to spotkanie wygrać. Stało się jednak inaczej. Przykro mi z tego powodu. Rozczarowaliśmy przecież tyle tysięcy ostrowskich kibiców. Naprawdę nie składamy broni w walce o drugie miejsce. Walczymy dalej, jeszcze wszystko przed nami" - mówi trener Intaru Lazur.

„Mecz na pewno byłby ciekawszy, gdy Adrian Gomólski jeździł do końca. Niestety, stało się to już w pierwszym biegu. Wypadek - zupełnie niepotrzebny - Adrian zbyt dużo miejsca zostawił przy krawężniku. Emil Sajfutdinow tam wjechał - zresztą każdy zawodnik zrobiłby to samo. Niestety, Emil zahaczył Adriana deflektorem. Kolega Adriana (Igor Kononow) wpadł na niego i skończyło się to kontuzją" - dodaje Zenon Plech.

Ostrowianie po 7 wyścigach prowadzili zaledwie 1 punktem 21:20. O wygranej gości zadecydowały dwa podwójne zwycięstwa w wyścigach 8 i 9, a szalę wygranej przechylili w trzynastym biegu. Intar Lazur przegrał ostatecznie 42:47. Najwięcej punktów dla ostrowian zdobyli: Harris 11 oraz Dryml z Ruudem po 10. W zespole Polonii najskuteczniejszy był Andreas Jonsson zdobywca 16 punktów.
Intar Lazur teoretycznie - dzięki porażce Lotosu w Poznaniu - ma jeszcze szanse na zajęcie drugiego miejsca, które daje możliwość startu w barażach. Bez Gomólskiego będzie to jednak strasznie trudne do wykonania.

kmiecikrc.fm