Trzy porażki różnicą zaledwie jednej bramki w pierwszych pięciu spotkaniach rundy rewanżowej doznali piłkarze ręczni Ostrovii Ostrów. Pytanie, czy minimalne porażki to wynik braku szczęścia, czy też może nieumiejętnie rozgrywanych końcówek spotkań? Zarówno trener Eugeniusz Lijewski jak i skrzydłowy Rafał Niedzielski zdają sobie sprawę, że przynajmniej dwa zwycięstwa więcej były w zasięgu ostrowian.

"Szkoda mówić, bo to jest trzecie spotkanie, w którym przegrywamy końcówkę. Mecz w Warszawie także do 50 minuty prowadziliśmy, a końcówkę przegraliśmy W Ciechanowie słabiej dysponowani byli sędziowie, którzy w ostatnich minutach podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji. Prowadziliśmy przecież tam nawet trzema bramkami w końcówce. Trzecia miminalna porażka miała miejsce w Ostrowie w meczu z Płockiem, który co prawda cały czas wygrywał, ale był w naszym zasięgu" - powiedział Radiu Centrum skrzydłowy Ostrovii.

"Musimy wyciągnąć wnioski z tych porażek. Nie można wyjść na mecz i na stojąco rozegrać pierwsze 15 minut. Później trudno się goni rywala. Naszym mankamentem było także niewykorzystywanie stuprocentowych okazji" - przyznał Radiu Centrum trener szczypiornistów Ostrovii.

Piłkarze ręczni Ostrovii obecnie zajmują dopiero dziewiąte miejsce w tabeli z dorobkiem 14 punktów. O tym jak ważne jest każde zwycięstwo najlepiej świadczy fakt, że gdyby Ostrovia miała dwa punkty więcej, zajmowałaby bezpieczną piątą pozycję. W najbliższy weekend ostrowscy szczypiorniści odpoczną od rozgrywek ligowych, a kolejny mecz rozegrają 19 marca na wyjeździe z AZS-em Politechniką Warszawską.

kmiecikrc.fm