Nie było łatwo, ale ostatecznie pewnie wygrali na wyjeździe z Corotop Gwardią Opole 29:21. Mowa o piłkarzach ręcznych Rebud KPR Ostrovii, którzy w środę odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu. Ostrowianie na początku przegrywali 6:9, ale później przez 10 minut zdobyli 7 bramek z rzędu i prowadzenia już nie oddali, wygrywając efektownie dzięki dobrej końcówce meczu. Świetnie bronił Kacper Ligarzewski, w ataku i obronie brylował Ivan Burzak, a kolejne dobre spotkanie w barwach Ostrovii zagrał w tym sezonie Robert Kamyszek. Brązowi medaliści z poprzedniego sezonu awansowali na trzecie miejsce w tabeli.

"To w tym momencie nie jest aż tak ważne" - powiedział radiuCENTRUM Kamyszek. "My na razie nie patrzymy w tabelę. Zaczniemy to robić w marcu, w kwietniu, jak już będą zbliżały się play-offy. Naszym celem jest zajęcie jak najwyższego miejsca w przedziale 3-6, tak by w ćwierćfinale play-off nie wpaść na Industrię Kielce czy Orlen Wisłę Płock. Moje bramki i indywidualne statystyki nie są ważne. Fajnie, że gramy zespołowo. Nie ma u nas jednego czy dwóch zawodników, którzy ciągną ten zespół. Cała ławka daje z siebie wszystko i jak widać, są tego efekty" - powiedział radiuCENTRUM Robert Kamyszek.

Dodajmy, że Ostrovia w 52 minucie prowadziła zaledwie różnicą dwóch bramek, ale końcówkę wygrała 6:0 i całe spotkanie 29:21. Zrobiła to, pomimo tego, że dwukrotnie grała z wykluczeniem aż trzech graczy, co w piłce ręcznej jest rzadkością.

Corotop Gwardia Opole - Rebud KPR Ostrovia Ostrów 21:29 (11:15)
Rebud KPR Ostrovia: Ligarzewski 11/31 - 35% - Zimny 0/1 - 0% - Burzak 7, Smolikau 5, Adamski 4, Kamyszek 4, Klopsteg 2, Frankowski 2, Gavashelishvili 2, Szpera 1, Chojnacki, Gajek, Krok, Marciniak

na fot.: Radość Rebud KPR Ostrovii po zwycięstwie w Opolu wraz z kibicami z Ostrowa, którzy wspierali biało-czerwone pasiaki.