Batalia o półfinał play-off Energa Basket Ligi wkracza w decydującą fazę. Po dwóch meczach w Arenie Ostrów we wtorek w lubelskiej hali Globus Arged BMSlam Stal zmierzy się po raz trzeci z Pszczółką Startem. Na razie jest remis 1-1.

Żarty się skończyły. Koszykarze Arged BMSlam Stali Ostrów, jeśli nie chcą kończyć przedwcześnie sezonu, muszą wygrać chociaż jeden mecz w Lublinie. Po tym jak niespodziewanie przegrali u siebie w drugim spotkaniu i stracili przewagę parkietu, koniecznie muszą zwyciężyć w hali rywala. W tym sezonie robili to już dwa razy. Gładko wygrali w rundzie rewanżowej, a później po zaciętej walce w ćwierćfinale Suzuki Pucharu Polski.

We wtorek o 20:00 zagrają jednak pod presją. Do Lublina mieli jechać z dwoma zwycięstwami, postawić przysłowiową kropkę nad "i". Przyjechali jednak z remisem 1-1 i jeśli nie wygrają we wtorkowy wieczór, zostaną postawieni pod ścianą. Faworytem nadal jest zespół Igora Milicicia, który w sezonie zasadniczym zajął trzecie miejsce i trzykrotnie wygrywał już z drużyną z Lublina. To są jednak play-offy, które - jak mówią sami koszykarze - rządzą się swoimi prawami.

Tak czy inaczej, Stal musi poprawić przede wszystkim obronę i nie dać rozwinąć skrzydeł najlepszym strzelcom Startu. Koszykarskie emocje sięgają zenitu; gra toczy się o wielką stawkę, bo przecież nikt w żółtoniebieskiej ekipie nie wyobraża sobie, by półfinałowa "bańka" w Arenie Ostrów odbywała się bezudziału Arged BMSlam Stali.

na fot.: Po dwóch meczach jest w pojedynku Stali ze Startem jest remis 1-1