Jedenastka podyktowana pięć minut przed końcem regulaminowego czasu dla Jaroty Jarocin, co doprowadziło do wyrównania oraz seria rzutów karnych zadecydowały o losach ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski na szczeblu Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. W środowym spotkaniu na boisku przy ulicy Kusocińskiego w Ostrowie Centra prowadziła od 41 minuty.

Kluczowa była jednak czerwona kartka – zdaniem trenera ostrowian i kapitana drużyny, Jakuba Michalskiego – mocno naciągana. Jakub Budrowski, gdy zobaczył, jakiego koloru kartonik wyciąga arbiter był w szoku. „Ta sytuacja przesądziła o losach awansu” – powiedział radiuCENTRUM Jakub Michalski.

na fot: Kontrowersyjna czerwona kartka i wyrzucenie z boiska Jakuba Budrowskiego

„Uważam, że ta czerwona kartka była mocno naciągana. Wystarczyłaby w zupełności żółta, żeby tak nie przechylać tego meczu na stronę przeciwnika. Nie do końca też zgadzam się z tym karnym, bo piłkarz Jaroty szukał kontaktu i podyktowanie jedenastki w końcówce meczu było też naciągane. Szkoda, bo wydawało nam się, że uda nam się ten mecz wytrzymać do końca z tym wynikiem 1:0 i wywalczyć awans. Niestety, Jarota strzelił bramkę na 1:1, a rzuty karne to wiadomo, loteria. Szczęście nam nie dopisało tym razem” – powiedział radiuCENTRUM Michalski.

na fot: Radość piłkarzy Jaroty Jarocin

Jarota wyrównała w 85 minucie z rzutu karnego po strzale Krzysztofa Bartoszaka, a w serii rzutów karnych goście byli nieomylni. W Centrze już w pierwszej kolejce fatalnie nad poprzeczką przestrzelił Tomasz Graczyk i ostrowski zespół przegrał 4:5. Jarota w półfinale zmierzy się z Koroną Piaski, a w drugim meczu o finał Victoria Skarszew zagra z Polonią Środa Wielkopolska.